Na zjeździe z Trasy Toruńskiej robił się volkswagen golf. Po chwili obok zatrzymała się kobieta, która chciała pomóc. Własny samochód zamknął jej drzwi przed nosem.
Wszystko zaczęło się od kolizji, do której doszło ok. godziny 7.15.
– Na zjeździe z trasy Toruńskiej w kierunku Marek, najprawdopodobniej z powodu nadmiernej prędkości, volkswagen wpadł w poślizg i uderzył w krawężnik – relacjonuje Marcin Gula, reporter tvnwarszawa.pl. – Samochód obróciło i po uderzeniu tyłem w drugi krawężnik volkswagen stracił koło – dodaje.
Zamknięte drzwi
Po chwili przy rozbitym samochodzie zatrzymała się kobieta. Poszła zobaczyć, czy mężczyzna który kierował volkswagenem, nie potrzebuje pomocy. – Wysiadając ze swojego land rovera nie wyłączyła jednak silnika. Samochód po chwili sam się zamknął – mówi Gula.
Na miejsce przyjechała policja i pomoc drogowa. Golf został odholowany. Na łuku został jednak stojący land rover z odpalonym silnikiem. – Samochód próbował otworzyć wezwany ślusarz. Nie dał rady – mówi Gula.
Udało się to dopiero mężowi właścicielki samochodu. – Mężczyźnie udało się otworzyć tylne okno i pożyczona w pobliskim warsztacie długą rurą otworzył drzwi – kończy Gula.
Całą historia zakończyła się po godzinie 8.30.
wp/roody
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Gula /tvnwarszawa.pl