Sąd skazał go za reklamowanie wódki. Były rzecznik MON składa apelację

Bartłomiej M. aresztowany na trzy miesiące. Poręczał za niego ojciec Rydzyk
Bartłomiej M. aresztowany na trzy miesiące. Poręczał za niego ojciec Rydzyk [ARCHIWUM]
Źródło: Fakty TVN
Sąd uznał byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej Bartłomieja M. winnym nielegalnego reklamowanie wódki "Misiewiczówka" na Twitterze. Obrońca M. złożył apelację w tej sprawie i domaga się uniewinnienia swojego klienta.

Wyrok Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy w tej sprawie zapadł w połowie lipca. Sąd zgodził się częściowo z oskarżeniem i skazał M. na 20 tysięcy złotych grzywny za niezgodne z prawem reklamowanie wódki w postach zamieszczanych na Twitterze.

Jak poinformował obrońca oskarżonego mec. Maciej Marczak, w połowie sierpnia złożył w tej sprawie apelację, w której wnosi o uniewinnienie M. - Zgadzamy się z wyrokiem sądu I instancji w tej części, w której przyznał nam rację, czyli że sprzedaż alkoholu była zgodna z zezwoleniem i nie dochodziło do zakazanej reklamy na stronie internetowej. Natomiast nie zgadzamy się, że doszło do zakazanej reklamy na Twitterze - powiedział adwokat.

Czytaj również: Sprawa "Misiewiczówki" w sądzie. Świadek o Bartłomieju M.: wydawał alkohol kurierom

"Przekaz informacyjny był kierowany tylko do znajomych"

Jak dodał, w apelacji zwrócono uwagę, że działania oskarżonego nie miały charakteru publicznego. - Przekaz informacyjny był kierowany tylko do osób w postaci znajomych pana M. z jego profilu Twitter (...) Każda osoba, jak już wchodziła na jego profil, to wiedziała, że jest on producentem wódki. Tutaj nie ma przypadkowości i sytuacji, kiedy przypadkowe osoby wchodziły na profil. W naszej ocenie on już był z tym utożsamiany - powiedział mec. Marczak.

Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu w maju ubiegłego roku. M. został w nim oskarżony o sprzedaż "Misiewiczówki" bez zezwolenia i reklamę tego alkoholu w internecie. W połowie lipca br. sąd rejonowy uznał, że znamiona czynu zabronionego wyczerpywało umieszczanie postów dotyczących wódki na Twitterze i skazał M. na karę 20 tysięcy złotych grzywny. Sąd nie przychylił się przy tym do zawartych w akcie oskarżenia zarzutów sprzedaży alkoholu bez zezwolenia i promowaniu alkoholu na stronie internetowej sklepu sprzedającego "Misiewiczówkę".

Bartłomiej M. i jego kariera

M. w 2015 roku został szefem gabinetu politycznego ministra obrony narodowej i rzecznikiem MON, w 2016 roku powołano go też do rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. We wrześniu tego samego roku poprosił ówczesnego ministra obrony Antoniego Macierewicza o zawieszenie w funkcjach w ministerstwie i zrezygnował z posady w PGZ. Miało to związek z publikacją "Newsweeka", z której wynikało, że M. miał proponować radnym PO w Bełchatowie przystąpienie do koalicji z PiS, sugerując, że w zamian zapewni im zatrudnienie w państwowej spółce. Sprawę badała prokuratura, która odmówiła wszczęcia śledztwa w listopadzie 2016 roku.

W kwietniu 2017 roku M. został pełnomocnikiem PGZ ds. komunikacji, dwa dni później umowa została rozwiązana za porozumieniem stron ze skutkiem natychmiastowym. Dwa lata później M. został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne w związku z prowadzonym przez prokuraturę w Tarnobrzegu śledztwem dotyczącym niegospodarności, powoływania się na wpływy oraz fałszowania dokumentów przy okazji zawierania umów przez Polską Grupę Zbrojeniową S.A. W konsekwencji w czerwcu ub.r. wraz z pięcioma innymi osobami został oskarżony w tej sprawie o działanie na szkodę PGZ i narażenie spółki na stratę 1,2 miliona złotych Grozi mu za to do 10 lat więzienia. Były urzędnik spędził w areszcie pięć miesięcy. Wyszedł na wolność po wpłaceniu 100 tysięcy złotych poręczenia majątkowego.

Czytaj także: