Bartłomiej M., były rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej i współpracownik Antoniego Macierewicza odpowie przed sądem za reklamowanie i sprzedawanie wódki "Misiewiczówka". Według prokuratury, M. robił to bez zezwolenia.
Dochodzenie w tej sprawie prowadziła policja, a akt oskarżenia za pośrednictwem Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ochota został skierowany do Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawy w Warszawie w dniu 21 maja br.
Policja: sprzedawał wódkę bez zezwolenia
"Sprawa została zarejestrowana, obecnie akta sprawy znajdują się u sędziego referenta celem wyznaczenia terminu rozprawy lub posiedzenia" – podała Samodzielna Sekcja Prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie.
Bartłomiejowi M. postawiono zarzuty z ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Według oskarżyciela, M. "w okresie od 31 stycznia 2020 roku do 17 września 2020 roku na ogólnodostępnym profilu na portalu twitter.com i stronie internetowej www.misiewiczówka.pl publicznie reklamował wódkę 'Misiewiczówka' poprzez zamieszczenie grafiki oraz opisu, w których rozpowszechniał nazwę producenta, znaki towarowe oraz symbole graficzne, służące popularyzowaniu znaków towarowych napoju alkoholowego". Policja ustaliła, że M. sprzedawał "Misiewiczówkę" bez wymaganego zezwolenia na napoje alkoholowe.
Na stronach reklamujących wódkę informowano, że jest to "pozycja klasy premium białego alkoholu" i "najdelikatniejsza wódka w Polsce", a "receptura Misiewiczówki oparta jest na starannie pielęgnowanych kłosach pszenicy, bez żadnego opryskiwania i bez dodatków detergentów. Kwintesencją oferowanego produktu jest woda źródlana". Ostatni wpis w mediach społecznościowych publikowany był 4 listopada ubiegłego roku. Strona www.misiewiczowka.pl jest wciąż aktywna, ale sklep internetowy nie funkcjonuje.
Kim jest Bartłomiej M.?
Bartłomiej M. w 2015 roku został szefem gabinetu politycznego i rzecznikiem MON, w 2016 został także powołany do rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. We wrześniu 2016, po publikacji "Newsweeka", według którego M. miał proponować radnym PO w Bełchatowie przystąpienie do koalicji z PiS, sugerując, że w zamian zapewni im zatrudnienie w państwowej spółce, M. poprosił szefa MON Antoniego Macierewicza o zawieszenie w funkcjach w ministerstwie i zrezygnował z posady w PGZ. Sprawę badała prokuratura, która odmówiła śledztwa w listopadzie tego samego roku.
10 kwietnia 2017 roku M. został pełnomocnikiem PGZ ds. komunikacji, dwa dni później umowa została rozwiązana za porozumieniem stron ze skutkiem natychmiastowym. Dwa lata później M. został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne w związku z prowadzonym przez prokuraturę w Tarnobrzegu śledztwem dotyczącym niegospodarności, powoływania się na wpływy oraz fałszowania dokumentów przy okazji zawierania umów przez spółkę PGZ S.A. Spędził w areszcie pięć miesięcy.
Źródło: PAP