Reklamował wódkę na Twitterze. Były rzecznik MON Bartłomiej M. skazany

Bartłomiej M. aresztowany na trzy miesiące. Poręczał za niego ojciec Rydzyk
Bartłomiej M. aresztowany na trzy miesiące. Poręczał za niego ojciec Rydzyk [ARCHIWUM]
Źródło: Fakty TVN
Decyzją sądu Bartłomiej M., były rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej, został skazany na karę grzywny za reklamowanie alkoholu na Twitterze. Musi zapłacić 20 tysięcy złotych. Wyrok jest nieprawomocny.

Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy przychylił się do zawartych w akcie oskarżenia zarzutów sprzedaży alkoholu bez zezwolenia i promowaniu alkoholu na stronie internetowej sklepu sprzedającego "Misiewiczówkę".

Bartłomiej M. skazany na grzywnę

Sędzia Marcin Niedźwiecki, uzasadniając to orzeczenie, powiedział, że znamiona czynu zabronionego wyczerpywało jedynie umieszczanie postów dotyczących wódki na Twitterze. - Nie sposób uznać za służące popularyzowaniu produktu umieszczenie i zachwalanie właściwości produktu na stronie internetowej, która jest stroną wyłącznie sklepu prowadzącego sprzedaż jednego towaru, tego alkoholu. Dlatego sąd uznał, że umieszczenie na stronie sklepu grafiki nie wyczerpuje znamion czynu zabronionego, czyli reklamowania alkoholu - argumentował sąd.

Przypomniał przy tym, że niezgodna z prawem reklama alkoholu zagrożona jest karą grzywny od 10 tys. zł do 500 tys. zł. - Sąd wymierzył oskarżonemu karę w dolnych granicach wobec istotnego ograniczenia treści zarzutów i stosunkowo niewielkiej liczby działań, uznając, że będzie ona wystarczająca, żeby osiągnąć wobec oskarżonego swoje cele - dodał sędzia.

Były rzecznik resortu obrony i bliski współpracownik b. szefa MON Antoniego Macierewicza, podobnie jak podczas całego procesu, nie stawił się we wtorek w stołecznym sądzie. Jego obrońca mec. Maciej Marczak, komentując wyrok, nie wykluczył złożenia w tej sprawie apelacji. Wyraził też satysfakcję z uznania przez sąd za zgodną z przepisami zarówno sprzedaż, jak i reklamę alkoholu na stronie internetowej sklepu.

Akt oskarżenia

Akt oskarżenia za pośrednictwem Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ochota został skierowany do Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawy w Warszawie w dniu 21 maja 2021 roku.

Bartłomiejowi M. postawiono zarzuty z ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Według oskarżyciela M. "w okresie od 31 stycznia 2020 roku do 17 września 2020 roku na ogólnodostępnym profilu na portalu twitter.com i stronie internetowej www.misiewiczówka.pl publicznie reklamował wódkę 'Misiewiczówka' poprzez zamieszczenie grafiki oraz opisu, w których rozpowszechniał nazwę producenta, znaki towarowe oraz symbole graficzne, służące popularyzowaniu znaków towarowych napoju alkoholowego". Policja ustaliła, że M. sprzedawał "Misiewiczówkę" bez wymaganego zezwolenia na napoje alkoholowe.

Na stronach reklamujących wódkę informowano, że jest to "pozycja klasy premium białego alkoholu" i "najdelikatniejsza wódka w Polsce", a "receptura "Misiewiczówki" oparta jest na starannie pielęgnowanych kłosach pszenicy, bez żadnego opryskiwania i bez dodatków detergentów. Kwintesencją oferowanego produktu jest "woda źródlana".

Kim jest Bartłomiej M.?

Bartłomiej M. w 2015 roku został szefem gabinetu politycznego i rzecznikiem MON, w 2016 został także powołany do rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. We wrześniu 2016, po publikacji "Newsweeka", według którego M. miał proponować radnym PO w Bełchatowie przystąpienie do koalicji z PiS, sugerując, że w zamian zapewni im zatrudnienie w państwowej spółce, M. poprosił szefa MON Antoniego Macierewicza o zawieszenie w funkcjach w ministerstwie i zrezygnował z posady w PGZ. Sprawę badała prokuratura, która odmówiła śledztwa w listopadzie tego samego roku.

10 kwietnia 2017 roku M. został pełnomocnikiem PGZ ds. komunikacji, dwa dni później umowa została rozwiązana za porozumieniem stron ze skutkiem natychmiastowym. Dwa lata później M. został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne w związku z prowadzonym przez prokuraturę w Tarnobrzegu śledztwem dotyczącym niegospodarności, powoływania się na wpływy oraz fałszowania dokumentów przy okazji zawierania umów przez spółkę PGZ S.A. Spędził w areszcie pięć miesięcy.

Czytaj także: