Tragiczny wypadek wydarzył się w piątek około godziny 11.40 na linii 18 na ulicy Jagiellońskiej przy przystanku Batalionu "Platerówek". Uczestniczył w nim tramwaj starego typu - Konstal 105 - jadący w kierunku pętli Żerań FSO. 4-letnie dziecko zostało pociągnięte przez tramwaj wzdłuż torowiska. Prawdopodobnie zostało przytrzaśnięte drzwiami. Chłopiec zmarł. Do tragedii doszło w momencie, kiedy dziecko wysiadało razem z babcią z ostatniego wagonu.
Sprawdzą billing telefonu motorniczego
W sobotę prokurator Skrzeczkowska poinformowała o wszczęciu śledztwa w kierunku artykułu 177 paragraf drugi Kodeksu karnego, czyli wypadek ze skutkiem śmiertelnym. Motorniczy nie został jeszcze przesłuchany ze względu na zły stan psychofizyczny. Jednym z elementów, który będzie sprawdzany, to telefon motorniczego. - W tramwaju nie ma monitoringu. Zabezpieczono monitoring zewnętrzny. Śledczy będą sprawdzać billing telefonu motorniczego, by wyjaśnić, czy nie rozmawiał w trakcie jazdy - poinformowała rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Katarzyna Skrzeczkowska.
Świadkowie są proszeni przez policję o pomoc w odtworzeniu przebiegu zdarzeń. Funkcjonariusze apelują także o przekazywanie nagrań, jeśli ktokolwiek zarejestrował tę sytuację kamerą w telefonie bądź wideorejestratorem
"Hamulec bezpieczeństwa był użyty"
Przedstawiciele Tramwajów Warszawskich zapewniają, że tramwaj, który brał udział w tragicznym wypadku na Pradze, był sprawny technicznie.
- Ze wstępnych ustaleń wewnętrznych spółki wynika, że hamulec bezpieczeństwa był użyty. Po wejściu do wagonu nasi pracownicy potwierdzili, że jeden z nich był wyciągnięty (co świadczy o użyciu hamulca - red.) - powiedział w poniedziałek w rozmowie z tvnwarszawa.pl Dutkiewicz. I dodał: - Z analizy zapisu urządzeń rejestrujących wynika, że tramwaj zahamował po użyciu hamulca bezpieczeństwa. Tramwaj zahamował na dystansie 28 metrów, w około 4 sekundy.
Autorka/Autor: dg/r
Źródło: PAP, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl