Prokuratura sprawdzi, czy policjanci, którym kilka tygodni temu w Mińsku Mazowieckim uciekł aresztant, dopełnili obowiązków. Mężczyzna był skuty kajdankami, mimo tego udało mu się zbiec z radiowozu. Został zatrzymany po godzinie.
- Prokuratura wszczęła śledztwo o czyn zabroniony z artykułu 231 paragraf 1 Kodeksu karnego (Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3 - red.). W tej chwili podejmujemy czynności, które są w toku - przekazał tvnwarszawa.pl Jarosław Kowalczyk z Prokuratury Rejonowej w Węgrowie. Zaznaczył, że to wstępny etap śledztwa. Materiały w tej sprawie wpłynęły do prokuratury w zeszłym tygodniu. - Prokurator się z nimi zapoznał i śledztwo zostało wszczęte w środę - podsumował.
Otworzył drzwi radiowozu i uciekł, miał na sobie kajdanki
O sprawie informowaliśmy na początku marca. Jak przekazywała wówczas policja, doszło do zatrzymania aresztanta, który wcześniej uciekł z policyjnego konwoju.
- W trakcie konwoju zatrzymany mężczyzna otworzył drzwi od radiowozu i zaczął uciekać. Policjanci ruszyli w pościg za nim, jednak stracili go z pola widzenia. Poinformowali dyżurnego policji, ten przekazał informację komendantowi. Komendant podjął decyzję o wszczęciu alarmu. Wszystkie siły i środki skierowano do poszukiwań uciekiniera - relacjonował Piotr Krat z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. Wskazał też, że mężczyznę zatrzymano godzinę później, nadal miał na sobie kajdanki.
Radio RMF FM podało wówczas, że do incydentu doszło, gdy policjanci konwojowali podejrzanego z sądu do aresztu. "Mężczyzna wykorzystał fakt, że drzwi pojazdu nie były zablokowane, a ręce miał skute z przodu. Gdy radiowóz zatrzymał się na postoju, zaczął uciekać" - relacjonował reporter RMF FM.
Źródło: tvnwarszawa.pl, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock