Policjanci zatrzymali 37-latka, który ukradł z busa walizkę podróżną na trasie Kozienice - Warszawa. Jak się okazało, chciał zrobić prezent swojej przyjaciółce. Łupem złodzieja padły ubrania kobiety, aparat fotograficzny oraz kosmetyki - przekazała podkomisarz Ilona Tarczyńska, rzeczniczka policji w Kozienicach.
Pasażerka busa kursującego na trasie Kozienice–Warszawa dopiero, gdy wysiadała na przystanku w stolicy, zorientowała się, że w luku bagażowym nie ma zostawionego tam przez nią bagażu. - Gdy chciała odebrać walizkę, którą miała zabrać ze sobą w zagraniczną podróż, okazało się, że bagaż zniknął. Łupem złodzieja padły ubrania, aparat fotograficzny oraz kosmetyki – przekazała rzeczniczka.
Z walizki zniknęły perfumy, pozostałe przedmioty ukryli w rowie
Policjanci kozienickiej komendy ustalili innych pasażerów tego kursu. Jak się okazało, na trasie przejazdu, na jednym z przystanków, z busa wysiadała kobieta oraz mężczyzna. Funkcjonariusze szybko ustalili ich dane i zatrzymali parę. - Podczas wykonywania dalszych czynności okazało się, że 37-latek chciał zrobić prezent swojej przyjaciółce i ukradł walizkę z luku bagażowego. Gdy kobieta zobaczyła zawartość bagażu, zabrała z niego tylko perfumy. Pozostałe przedmioty ukryli w przydrożnym rowie – powiedziała policjantka.
Funkcjonariusze odzyskali całe skradzione mienie w kwocie niemal 2 tys. zł. Teraz 37-latek odpowie przed sądem w warunkach recydywy, gdyż była to już jego kolejna kradzież. Grozi mu kara do 7,5 roku pozbawienia wolności, natomiast 50-letniej kobiecie grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock