Wywiad z nowym szefem ZDM. "Nie jeżdżę rowerem dla przyjemności"


- Problemem kierowców, którzy muszą dojeżdżać do centrum, nie są piesi czy rowerzyści. Są nimi ci kierowcy, którzy nie muszą, a dojeżdżają - tłumaczy w rozmowie z tvnwarszawa.pl Łukasz Puchalski, nowy szef Zarządu Dróg Miejskich.

Na stanowisku szefa Zarządu Dróg Miejskich zastąpił Grażynę "nie ma takiej opcji" Lendzion, jak nazywali ją aktywiści i działacze organizacji rowerowych. Była jednym z symboli urzędniczego oporu przed uspokajaniem ruchu, zwężaniem miejskich arterii i wytyczaniem nowych przejść dla pieszych.

Łukasz Puchalski to z kolei człowiek, który już zmienił Warszawę - przez dwa lata, jako miejski pełnomocnik do spraw rowerów, zaangażował się w łatanie sieci dróg rowerowych. To nie są ani wielkie, ani spektakularne inwestycje - raczej drobne usprawnienia, które poprawiają jakość codziennych podróży. Czy taką strategię zastosuje w ZDM? Jak poradzi sobie z większymi wyzwaniami? Czy warszawskie drogi czeka rewolucja? - odpowiada w rozmowie z tvnwarszawa.pl.

KAROL KOBOS: Da się?

ŁUKASZ PUCHALSKI: Czas pokaże.

Co na początek? Zwęzi Pan jakąś ulicę w centrum i zbuduje drogę dla rowerów?

Nie pozbędę się już tej łatki?

Raczej nie. Od dwóch lat jest Pan "tym od rowerów".

A ja nawet nie jestem rowerzystą. Nie działałem w żadnej organizacji i nie jeżdżę w Masie Krytycznej. Zresztą część środowiska w roli pełnomocnika mnie nie zaakceptowała.

A na rowerze Pan w ogóle jeździ?

Zacząłem, gdy uruchomiliśmy Veturilo, bo w centrum to jest bardzo wygodne i szybkie. Ale nadal nie rozumiem, jak można to robić dla przyjemności. Dla mnie rower to tylko środek transportu.

Ale awansując na szefa ZDM pozostał Pan pełnomocnikiem rowerowym? Nie ma w tym sprzeczności?

Ja jej nie widzę, nie widzi też chyba prezydent Gronkiewicz-Waltz, bo chciała, bym dalej się tym zajmował. Natomiast moim zdaniem dotychczasowa formuła pełnomocnika już niedługo się wyczerpie.

Jak to? Już wszystko jest zrobione?

Nie, jeszcze mnóstwo pracy. Ale zmieniło się podejście. Niebawem przedstawimy Radzie Warszawy program budowy dróg rowerowych. To ponad 90 milionów złotych z UE na budowę 75 kilometrów, tylko w latach 2016-17. Dochodzimy więc do takiego momentu, gdy są konkretne plany, rozłożone w czasie, z zapewnionym finansowaniem. To nowa jakość.

Z drugiej strony największym problemem rowerzystów pozostaje centrum miasta, gdzie tych dróg bardzo brakuje. Ale ja sam nie chciałbym, żeby centrum miasta planował pełnomocnik rowerowy, tak jak nie chciałbym, by robił to innych urzędnik, reprezentujący tylko jedną grupę użytkowników. Dlatego pracujemy już nad kompleksowym projektem zmian.

Czy w tym projekcie są przejścia dla pieszych na rondzie Czterdziestolatka?

Są "na tapecie". Trwają dyskusje, chwilami gorące, oceniają to teraz kolejne miejskie instytucje.

A jak powiedzą, że się nie da?

Nie ma takiej możliwości. Można się zastanowić, czy pewnych zmian nie etapować, ale one będą.

I te przejścia też?

Bardzo bym chciał, technicznie to jest możliwe.

Ze strefą Tempo-30 na Muranowie się Panu nie udało.

To prawda, projekt został tak okrojony, że w zasadzie nie wniósł większej poprawy. Ale stało się to w toku dyskusji z mieszkańcami. Nic na siłę.

I więcej stref już nie będzie?

Mam nadzieję, że będą. Ale one i tak nie objęłyby raczej ulic podlegających ZDM, tylko mniejsze, dzielnicowe. To dzielnice muszą więc wyjść z inicjatywą. My na pewno nie będziemy tego blokować, ale takiej strategii, by objąć nimi całe miasto też nie mamy.

A ten wielki stojak przed urzędem to sygnał dla kierowców czy dla podwładnych?

Dla jednych i drugich. Gdy pracowałem w Zarządzie Transportu Miejskiego, stworzenie warunków zadziałało. Obok powstała stacja Veturilo, potem stojak, łazienka i okazało się, że kilkadziesiąt osób przyjeżdża rowerami. I nie znam nikogo, kto by potem wrócił na stałe do samochodu.

Woli pan zmienić urzędników czy ich przyzwyczajenia?

Zdecydowanie to drugie. W ZDM jest grupa fachowców, którzy znają się na swojej pracy, ale do tej pory wiele rzeczy było źle komunikowanych na zewnątrz, bez słuchania ludzi. Tego muszą się nauczyć, nawet jeśli to trochę wydłuża proces inwestycyjny. Warto, bo potem także oni będą bardziej zadowoleni ze swojej pracy.

No właśnie, jak to jest, że ci sami ludzie, którzy też są przecież mieszkańcami miasta, fundują nam i sobie ewidentne buble?

Była taka tendencja, by trzymać się rozwiązań, które już raz się sprawdziły. Jeśli naprawiać, to przywracać tamten stan. Tymczasem czasy się zmieniają, ludzie oczekują czegoś innego i na to trzeba się w końcu otworzyć.

Stąd pomysł dyżurów dla mieszkańców? Można do Pana przyjść ze swoim pomysłem, jak usprawnić ruch na jakimś skrzyżowaniu? Czytelnicy często nam takie podsyłają.

Zapraszam, choć trzeba pamiętać, że usprawnienie w jednym miejscu najczęściej rodzi problemy w innych. Korek można przesunąć z jednego skrzyżowania na następne, ale on się od tego nie zrobi mniejszy. To jak z wodą - zatkasz w jednym miejscu, to wybije w innym.

Czyli nie da się?

Da się i będziemy to robić. Chcemy na przykład zmienić podejście do weekendowych frezowanek. Listę planów na przyszły rok zaczniemy szykować już w czerwcu, by mieć czas na analizę i żeby mieszkańcy zdążyli się wypowiedzieć, co warto przy okazji poprawić.

Ale jak to? Przecież to są prace utrzymaniowe. Od lat drogowcy przekonywali, że przy tej okazji da się tylko odtworzyć stan sprzed remontu.

Ale oprócz nowego asfaltu, można na przykład tydzień wcześniej poprawić krawężniki, zlikwidować jakąś barierę architektoniczną. A potem można wytyczyć pas rowerowy lub uporządkować parkowanie.

Zapowiedział Pan też, że będziecie naprawiać chodniki.

Tak, one są często w opłakanym stanie, a ulica to nie tylko jezdnia. Jest wiele takich ulic, które są dość szerokie, by uporządkować parkowanie, wpuścić bezpiecznie rowery i zostawić dość miejsca, by piesi nie musieli się przeciskać gęsiego. To jest dobre dla miasta - jeśli piesi nie czują się gdzieś dobrze, to tam nie przychodzą. Jeśli nie przychodzą, to podupada handel, miasto wymiera. Doskonały przykład to puste lokale użytkowe w Al. Jerozolimskich.

Ale to zawsze oznacza trochę mniej miejsca dla samochodów. Rację mają ci, którzy mówią, że będzie pan drogowcem, który walczy z samochodami?

Problemem kierowców, którzy muszą dojeżdżać do centrum, nie są piesi czy rowerzyści. Są nimi ci kierowcy, którzy nie muszą, a dojeżdżają.

A co miastu do tego? Czemu ograniczać prawo wyboru? Podobno stoi za Panem "lobby rowerowe"?

To nie jest uleganie żadnemu lobby, tylko kwestia odpowiedzialności za miasto. Natężenie ruchu samochodowego rośnie szybciej niż przepustowość dróg. Tak jest wszędzie, nawet w Dubaju, gdzie budowali po 8 pasów, licząc że starczy na kilkadziesiąt lat, a zatkało się już po kilku. Jeśli będziemy poszerzać ulice kosztem chodników, to co się stanie z pieszymi? Wsiądą do samochodów. Z rowerzystami to samo. I korek będzie większy, a nie mniejszy. Ten proces trzeba odwrócić.

Co na to inżynier Galas? On jest teraz Pana przełożonym?

Ja opiniuję projekty, on je zatwierdza.

Także nowe, te szykowane przez Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych?

Tak, ZDM ma na to wpływ, więc mam nadzieję na zmiany także przy nowych drogach. Jako pełnomocnik umiałem się z nim dogadać, więc liczę że teraz też się uda.

A jak inżynier Galas powie, że się nie da? On to dopiero ma łatkę - kapłan Świętej Przepustowości!

Jako pełnomocnik umiałem go przekonać do projektów, na które nie zgadzał się ZDM, więc to nie jest takie czarno-białe. Inżynier ruchu jest w takim miejscu w tej strukturze, gdzie koncentrują się bardzo duże i zwykle kompletnie sprzeczne oczekiwania. Musi godzić wodę z ogniem i wiadomo, że to nie zawsze się udaje. Najlepiej świadczy to, że dostaje mu się z każdej strony, od kierowców też.

Teraz będzie Was dwóch?

Wiem, że to nie jest praca, która przysparza popularności.

ZDM dostaje się m.in. za korki, których nie pomógł rozładować zintegrowany system sterowania ruchem. Uda się w to w końcu?

System działałby lepiej, gdyby był większy. Dziś podłączone są do niego wciąż tylko 44 skrzyżowania. Był gotowy projekt podłączenia kolejnych 156, czyli praktycznie całej dawnej gminy Centrum, ale nie dostaliśmy na to pieniędzy.

Wrócicie do tego?

Tak, aczkolwiek dopiero gdy będziemy wiedzieć, jak zmieni się ścisłe centrum miasta, szczególnie al. Jana Pawła II, Aleje Jerozolimskie i Marszałkowska. Dziś to mijałoby się z celem.

I wtedy zacznie działać? Doświadczenia z Wisłostrady są raczej mizerne.

Żaden system nie pomoże, gdy samochody zostają na środku skrzyżowania, bo kierowcy wpychają się za wszelką cenę. Trzeba zmienić ten nawyk.

Od tego miasto też ma swoje instytucje: policja, straż miejska. Nie widać, by szczególnie mocno walczyły ze złymi nawykami kierowców, takimi jak dzikie parkowanie.

Oczywiście, to są naczynia połączone. Jeśli jakaś jednostka nie wywiązuje się z zadań, to całość przestaje działać. Ale to nie są kompetencje szefa ZDM.

Ale pana głos jest słuchany, także w ratuszu.

Będziemy rozmawiać. Chciałbym, żeby pojawiły się mieszane patrole straży miejskiej i pracowników ZDM, którzy egzekwują opłaty parkingowe. Dziś dzieje się tak, że ktoś, komu 3 minuty wcześniej skończyła się opłata, dostaje karę. A cwaniak, który stanął na zakazie lub na trawniku, jest bezkarny, bo pracownik ZDM nie ma kompetencji. To się musi zmienić. Chciałbym, żeby mieszkańcy miasta zrozumieli, że warto być uczciwym.

To bardzo ambitne zadanie, jak na drogowców.

Nie mówię przecież, że załatwię to od ręki.

Dyrektor ZDM o priorytetach
Dyrektor ZDM o priorytetachMateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl
O komunikacji miejskiej i autach
O komunikacji miejskiej i autachMateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl
Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl