Przeciąga się sprawa przyznania zadośćuczynienia dla Anny Jakubowskiej "Paulinki". Walczyła w Powstaniu Warszawskim, a po wojnie spędziła w upokarzających warunkach ponad pięć lat, w stalinowskim więzieniu. We wtorek Sąd Apelacyjny przekazał sprawę do Sądu Najwyższego.
Rozprawa zaczęła się we wtorek o godzinie 11. Jej przebieg relacjonowała po południu reporterka TVN24 Karolina Wasilewska. - Decyzja jest taka, że sprawa zostaje przekazana do Sądu Najwyższego, żeby ten wyznaczył inny sąd, który sprawą się zajmie. Wygląda na to, że jeszcze to potrwa, że jeszcze tego ostatecznego rozstrzygnięcia szybko nie poznamy - wskazała reporterka.
Dlaczego Sąd Apelacyjny tak zdecydował? - Dlatego, że szefem Sądu Apelacyjnego został Piotr Schab, który jest także rzecznikiem dyscyplinarnym sędziów sądów powszechnych, a który to właśnie w tej sprawie, jako strona także wystąpił, domagając się tego, by takie pieniądze nie zostały wypłacone Annie Jakubowskiej, informując, że to byłoby na szkodę Skarbu Państwa - przypomniała Wasilewska. Dodała, że w sporze chodzi właśnie o pieniądze, a prokurator generalny Zbigniew Ziobro uważa, że pośmiertne zadośćuczynienie dla "Paulinki" się należy, ale nie w kwocie 9 milionów złotych.
Czytaj także: Prokuratura o odszkodowaniu dla "Paulinki": kwestionowanie bezpodstawne, ale kwota "zbyt wysoka"
Prokurator: wyrok pachnie bezpodstawnym wzbogaceniem
O tej kwocie także reporterka TVN24 rozmawiała dzisiaj także z prokuratorem Stanisławem Wieśniakowskim, który pojawił się w sali rozpraw w sądzie apelacyjnym. - Ten związek wynikał z faktu, że wyrok sądu w pierwszej instancji jest wyrokiem w takiej postaci, w tej sprawie nie do zaakceptowania. Wyrok opiewający na kwotę 9 milionów złotych w moim przekonaniu, jako prokuratora, nie tylko moim, jest to wyrok, który de facto pachnie bezpodstawnym wzbogaceniem - ocenił prokurator. Dodał, że "taka jest jego interpretacja". - W dziejach po 89. roku nie znam sytuacji za wyjątkiem pana Tomasza Komendy, żeby tak wysokie zadośćuczynienie było zasądzone w stosunku do osoby, która była pozbawiona wolności – podsumował.
Prokurator nie wskazał jednak, kto jego zdaniem "chciałby się bezpodstawnie wzbogacić". Jak przypomniała Wasilewska, "Paulinka", domagając się tego zadośćuczynienia, chciała zabezpieczyć przyszłość swoich synów, w tym jednego, który ma niepełnosprawność. O pierwszym dziecku w uzasadnieniu sądu okręgowego, który przyznał 9 milionów złotych uczestniczce Powstania Warszawskiego, także czytaliśmy. - Bo do więzienia stalinowskiego na 5 lat i 4 miesiące Anna Jakubowska trafiła, mając niespełna dwuletnie dziecko. Sąd pisał, że kiedy wróciła, dziecko jej nie poznawało. Wskazywał też o pogarszającym się stanie zdrowia "Paulinki", ale także o warunkach w więzieniu: cela była przeludniona, brakowało intymności, były złe warunki higieniczne, złe wyżywienie i okrutne, wręcz upokarzające przesłuchania - przypomniała reporterka.
"To są straszne przeżycia, pozostają na całe życie"
Dziś w sądzie apelacyjnym pojawiła się także jedna z powstanek, Anna Stupnicka-Bando, która chciała wesprzeć pełnomocników, bo rodzina Anny Jakubowskiej się dzisiaj nie pojawiła. Chciała pokazać, że uważa, że nie da się wycenić tego typu szkód i doświadczeń, bo przecież to są traumy, które – jak mówiła – "zostają na całe życie".
- To, co ludzie przeżywali. Nie da się tego obliczyć jakoś w pieniądzach po prostu. To są straszne przeżycia. Pozostają na całe życie w człowieku i tego się nie da przeliczyć na pieniądze. Nie potrafię powiedzieć, czy to dwa miliony, czy to 30 milionów. Trudno mi powiedzieć – mówiła.
Dzień wcześniej, dokładnie w 78. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego prokurator generalny Zbigniew Ziobro podkreślił, że Prokuratura Krajowa "zajęła jasne stanowisko" w tej sprawie. Poparła wniosek o odszkodowanie, ale - jak podkreślił - "odszkodowanie musi być współmierne do innych odszkodowań, które otrzymywały osoby, które znacznie dłużej pozostawały w tych stalinowskich więzieniach, czy też traciły życie, trafiając do stalinowskich kazamatów".
Podkreślił, że najwyższa kwota odszkodowania orzeczona w polskim sądzie to jest około miliona złotych i dotyczy osób, które straciły życie, czy zostały zamordowane "przy okazji tortur w ramach zakładów karnych".
Czytaj więcej: Ziobro o odszkodowaniu dla "Paulinki": musi być współmierne do innych zasądzanych kwot
W więzieniu była bita i poniżana
Przypomnijmy: "Paulinka", skazana po wojnie za rzekomą działalność na rzecz zmiany ustroju w Polsce, mimo że nie angażowała się wtedy politycznie, spędziła w więzieniu ponad pięć lat. Przebywała w urągających warunkach, była bita, poniżana i torturowana. Nie miała też kontaktu z synem. Rozpadło się jej małżeństwo, a ona sama podupadła na zdrowiu.
13 grudnia 2021 roku sąd okręgowy przyznał kobiecie 9 milionów złotych zadośćuczynienia. Jednak, jak podawała wówczas "Gazeta Wyborcza", wyrok zaskarżyła stołeczna Prokuratura Okręgowa oraz Piotr Schab, prezes Sądu Okręgowego w Warszawie i rzecznik dyscyplinarny sędziów. Według Schaba kwotę z wyroku należało obniżyć do trzech milionów.
29 czerwca 2022 roku Prokuratura Krajowa przyznała po analizie, że kwestionowanie odszkodowania jest bezpodstawne. "Paulinka" zmarła 13 lipca tego samego roku w wieku 95 lat i nie doczekała się rozstrzygnięcia.
"Paulinka" podczas II wojny światowej działała w konspiracji, najpierw w organizacji PET, a później jako sanitariuszka i łączniczka w grupach szturmowych przekształconych w Batalion AK "Zośka". Jakubowska w czasie Powstania Warszawskiego walczyła m.in. na Woli, Starym Mieście i Czerniakowie, za co otrzymała Krzyż Walecznych.
Źródło: tvnwarszawa.pl, TVN24