Podpalenie mieszkania podczas marszu narodowców. Przedłużony areszt dla podejrzanego

Policja zatrzymała 36-latka podejrzanego o podpalenie mieszkania w al. 3 maja
KSP o zatrzymaniu podejrzanego
Źródło: TVN24
Sąd przedłużył areszt tymczasowy dla Piotra K., podejrzanego o podpalenie racą mieszkania na Powiślu podczas marszu narodowców 11 listopada 2020 roku. O wydłużenie okresu izolacji wnioskowała prokuratura, obawiając się ucieczki lub matactwa.

8 lutego Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia na wniosek prokuratora przedłużył areszt wobec Piotr K. Mężczyzna trafił tam w listopadzie ubiegłego roku, ponieważ jest podejrzany o rzucenie racy na balkon mieszkania w al. 3 Maja. Na innym piętrze tego samego budynku znajdowała się tęczowa flaga i baner z symbolem Strajku Kobiet. W lokalu doszło do pożaru. Zgodnie z decyzją sądu Piotr K. w areszcie ma zostać do 12 maja.

Prokuratura Rejonowa Śródmieście-Północ w Warszawie wnioskowała o dalszą izolację podejrzanego w związku z obawą ucieczki, matactwa i grożącą mu surową karą do ośmiu lat więzienia. Śledczy rozważają powołanie dodatkowych biegłych z zakresu technik audiowizualnych, którzy poddaliby szczegółowej analizie zgromadzone w sprawie materiały wideo, na których zarejestrowano zdarzenie.

Prokuratura uzyskała już opinię biegłego z zakresu pożarnictwa, który potwierdził, że w mieszkaniu doszło do pożaru na skutek podpalenia racą. Według eksperta pożar zagrażał życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu wielkich rozmiarów.

Podejrzany nie przyznał się do winy

Podejrzany został zatrzymany 13 listopada w Białymstoku. Jak informowała KSP, "funkcjonariusze ustalili tożsamość 36-latka m.in. dzięki nagraniom monitoringu", na których zarejestrowano wizerunek osoby rzucającej racę w budynek przy alei 3 Maja. Ustalono, że mężczyzna "jest powiązany ze środowiskiem pseudokibiców". W przeszłości był notowany między innymi w związku z naruszeniem nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego, udziałami w bójkach oraz niszczeniem mienia.

"Zatrzymanie miało miejsce w ostatniej chwili, gdyż 36-latek szykował się do wyjazdu do jednego z krajów Beneluksu. Jego samochód był przygotowany do drogi, rzeczy spakowane i włożone do auta" - informowała KSP.

Prokurator przedstawił mu zarzut "sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa powstania zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu co najmniej kilkunastu osób, w postaci pożaru".

- Zarzut przedstawiony podejrzanemu obejmuje także uszkodzenie mienia należącego do pokrzywdzonych. Czyn zakwalifikowano jako występek chuligański, zagrożony karą pozbawienia wolności do lat ośmiu – informowała Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Podejrzany nie przyznał się do winy i przedstawił oskarżycielowi swoją wersję wydarzeń z 11 listopada. Treść jego wyjaśnień objęta jest tajemnicą śledztwa. 

Czytaj także: