Kilkuset górników i hutników protestuje przed siedzibą Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Do Warszawy przyjechali, aby zaalarmować władze m.in. o grożącym spółce Węglokoks bankructwie. Przedsiębiorstwo dostarcza zakładom na Śląsku niezbędne do funkcjonowania paliwo.
Jak informował reporter TVN 24 Michał Gołębiowski, który obserwował piątkową akcję protestacyjną, do Warszawy ze Śląska przyjechało co najmniej kilka autokarów ze związkowcami z hut i kopalni. - Protestujący zgodnie podkreślają, że spółka Węglokoks jest na skraju bankructwa, a jest to spółka, która dostarcza tymże zakładom paliwa potrzebnego do działania - wyjaśnił reporter. Spółka jest mocno pod kreską, ponieważ kupiła węgiel na początku inwazji na Ukrainę, kiedy surowiec był drogi. Węgiel został kupiony na polecenie rządu.
- Ze strony polityków, którzy zlecili ten zakup, miała być rekompensata, ale ta się nie pojawiła. Dlatego związkowcy w sile kilkuset osób przyjechali, aby zaprotestować przed Ministerstwem Klimatu i Środowiska - dodał Gołębiowski.
Węglokoks zagrożony
Protestujący alarmują, że bankructwo spółki Węglokoks spowodowałaby zapaść w całym polskim hutnictwie.
Związkowcy podkreślają, że kupiony węgiel jest bardzo słabej jakości. Ale może trafić na rynek po cenach dumpingowych. - To spowoduje, że węgla na rynku będzie zbyt dużo - zaznaczył reporter TVN24. To z kolei może przynieść zastój pracy w kopalniach i wstrzymania wydobycia.
Protest rozpoczął się około godziny 12.30. Trwał do około godziny 14. Związkowcy oczekiwali, że ktoś z resortu wyjdzie z nimi porozmawiać.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24