W tym roku ptaki drugi raz pokonały ruchliwą trasę, razem sześć pasów. Tym razem pomogła straż miejska, czasem ruch wstrzymuje policja, czasem sami kierowcy. - Zobaczyłem, że samica wchodzi na jezdnię, więc się zatrzymałem. rozpostarłem ręce, zatrzymałem innych kierowców, pokazując kierunek, że tam coś jest. Ona po prostu przeszła, mogło się to zakończyć źle - opowiada dr Andrzej Kruszewicz, ornitolog, dyrektor warszawskiego zoo.
By nie doszło do złego, drogowcy ostrzegają, że z każdej strony na Wisłostradzie mogą się pojawić niespodziewani użytkownicy ruchu. - Każda instalacja, która zwróci uwagę na to, że nurogęsi tamtędy maszerują, jest przydatna. To fajne ptaki - tłumaczy Jakub Dybalski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich. Są także chronione i rzadkie, o czym można dowiedzieć się z plakatów, które miasto powiesiło w pobliżu ich trasy.
Kaczkom pomagają wolontariusze
W przemarsz dzikich kaczek przez jezdnię zaangażowany jest sztab ludzi, oprócz służb i Zarządu Zieleni także wolontariusze. - Szukaliśmy osób, które pomogą nam monitorować teren. Potrzebowaliśmy kilkunastu osób, w tej chwili mamy 170 zgłoszeń - przekazał Stefan Bobrowski z Zarządu Zieleni. Zadaniem wolontariuszy jest spacerowanie i wypatrywanie matki nurogęsi. - Jak już będą przy Czerniakowskiej to trzeba zawiadomić straż miejską lub policję, by zatrzymała ruch, bo my nie możemy tego robić - wyjaśnia wolontariuszka Iza.
Nurogęsi upodobały sobie do lęgu Łazienki Królewskie. Gdy młode przyjdą na świat matka prowadzi je nad rzekę. Rzeka samochodów dawniej bywała nie do przejścia. Czasem kończyło się tragicznie. - Od czasu, kiedy koordynujemy i wspieramy nurogęsi w przejściu przez Wisłostradę, takich wypadków nie było - mówi Bobrowski.
Droga nad rzekę zajmuje ptakom kilka godzin, innym razem kilka dni. - To jest ptak wodny, który żeruje na drobnych rybach, więc musi całą rodzinę przeprowadzić nad Wisłę - opowiada dr Kruszewicz.
Matki idą, a ojcowie w "klubie męskim"
Tej wiosny nurogęsi gęsiego mogą przejść tę trasę jeszcze kilka razy. - My w ich teren weszliśmy, nie one w nasz, więc trzeba zwracać uwagę - wyraża zrozumienie rowerzysta, z którym rozmawiał reporter TVN24. Dlatego, gdy spotkamy nurogęsi, nie zbliżajmy się do nich, psa trzymajmy na smyczy, zachowajmy ciszę i nie dokarmiajmy. Mama na pewno sobie poradzi. Pytanie, gdzie jest ojciec. - Ojciec w klubie męskim odbywa pierzenie i pieści sobie piórka - opowiada Kruszewicz.
Jeśli zobaczycie nurogęś z młodymi: - zatrzymajcie się i nie zbliżajcie się do nich (na odległość mniejszą niż 3-4 metry); - trzymajcie psy na smyczy; - zachowajcie ciszę i spokój; - nie próbujcie samicy z małymi zaganiać z powrotem do parku; - nie przeganiajcie ich od jezdni, bo właśnie tędy chcą przejść, by dostać się nad Wisłę; - nie karmcie rodziny nurogęsi; - postarajcie się powstrzymać idących w tym momencie przechodniów, osoby biegnące, jadące na rowerze czy deskorolce; - obserwujcie wrony, mogą chcieć porwać kaczątko, które oddaliło się od matki.
Autorka/Autor: Łukasz Wieczorek /mg/b
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz, tvnwarszawa.pl