Nawet 2500 złotych może zapłacić mieszkanka Mokotowa, która przeoczyła upływający termin na przedłużenie abonamentu na parkowanie w strefie. Przyznaje się do gapiostwa, ale uważa, że brak informacji o kumulowaniu się mandatów jest nie fair. Drogowcy ripostują: miesiąc wcześniej wysyłamy wiadomość.
Odezwała się do nas pani Katarzyna, która mieszka na Starym Mokotowie od kilkunastu lat i "od zawsze" korzysta z abonamentu mieszkańca, upoważniającego do parkowania w strefie za 30 złotych miesięcznie. - Przeoczyłam termin wygaśnięcia abonamentu mieszkańca, wygasł 12 maja - przyznaje na wstępie mieszkanka. O swoim niedopatrzeniu dowiedziała się z kar, które zaczęły napływać. Za postój bez opłaconego biletu parkingowego dziennie naliczane jest 300 złotych. Od kiedy drogowcy wykorzystują auta z kamerami skanującymi tablice rejestracyjne, znacznie wzrosła efektowność kontroli. Jeśli więc informacja dotrze z opóźnieniem, należy "łapać się za portfel", bo opłaty kumulują się. Tak właśnie było w przypadku naszej czytelniczki.
Mieszkanka: to jest nie fair
- Mój samochód jest leasingowany, więc nie dostaję mandatów bezpośrednio do skrzynki. One trafiają najpierw do firmy leasingowej, a dopiero potem do mnie. To się procesuje, a czas mija. Trzy tygodnie później dostałam informację, że mam do zapłacenia 1500 złotych, czyli za pięć dni postoju. Jak w zeszłym tygodniu pojechałam do Zarządu Dróg Miejskich, żeby wyjaśnić tę sprawę, to dowiedziałam się, że 1500 złotych to nie wszystko, bo mam kolejne 600 złotych do zapłacenia. Ale to jest stan na 3 lipca, więc jest szansa, że wpłyną kolejne mandaty, a kwota sięgnie 2500 złotych - wylicza pani Katarzyna.
W ZDM-ie próbowała dowiedzieć się, dlaczego nie dostaje ostrzeżenia o kończącym się abonamencie "z sensownym wyprzedzeniem" i dopytać, jak odwołać się od nakładanych kar. - Usłyszałam, że oni mają w systemie informację, że wysłali do mnie miesiąc wcześniej - 12 kwietnia - esemes. Ja tego esemesa albo nie dostałam, albo przeoczyłam. Drugiego przypomnienia nie było. Mailem też nic nie dostałam. To oczywiście tylko ich dobra wola, bo nie muszą o niczym przypominać. Ale skoro mają numer, to mogli poinformować o mandatach. To wydaje mi się nie fair w stosunku do mieszkańców. Że nie ma możliwości zareagowania na ten pierwszy mandat. Nagle dowiaduję się o ogromnej kwocie do zapłacenia i w zasadzie nic się nie da z tym zrobić. Teoretycznie jest możliwość złożenia wniosku o umorzenie albo rozłożenie na raty, ale w ZDM usłyszałam, że to się raczej nie wydarzy. Musiałabym udowodnić, że rzeczywiście nie stać mnie na opłacenie mandatu - relacjonuje mieszkanka.
Drogowcy: data jest na abonamencie
O sprawę pytamy Jakuba Dybalskiego, rzecznika ZDM. - Każdy, wyrabiając abonament, jest proszony o podanie numeru telefonu. Nie jest to obowiązkowe, ale jeśli się poda, na miesiąc przed upływem terminu wysyłamy pusha przypominającego - potwierdza Dybalski. - Natomiast przede wszystkim data ważności abonamentu jest… na abonamencie. Nie wiem, jak bardziej można poinformować posiadacza o tym terminie. Zresztą nie kojarzę, żeby na przykład posiadacze kart miejskich domagali się esemesa przypominającego - dodaje rzecznik stołecznych drogowców.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: UM Warszawa