Sąd Najwyższy ostatecznie uniewinnił opozycyjną aktywistkę w sprawie naruszenia nietykalności policjantów podczas kwietniowego protestu w obronie sędziego Igora Tulei. Babcia Kasia została zatrzymana podczas manifestacji przed budynkiem Sądu Najwyższego.
- Wobec uczestników tego zgromadzenia została wszczęta interwencja policji, która w przypadku uniewinnionej miała charakter nieproporcjonalnego użycia środków przymusu wobec celu tego zgromadzenia i jego pokojowego przebiegu - powiedział w uzasadnieniu wtorkowego orzeczenia Sądu Najwyższego sędzia Marek Pietruszyński.
Policjanci mówili, że byli kopani i szarpani
Do wydarzeń, które stały się przedmiotem oskarżenia, doszło 21 kwietnia podczas protestu właśnie przed gmachem Sądu Najwyższego. Demonstracja była związana z posiedzeniem Izby Dyscyplinarnej SN, która wówczas rozpoznawała wniosek prokuratury o zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie sędziego Igora Tulei do prokuratury.
Jak informowała wtedy stołeczna policja, grupa osób blokowała m.in. wjazd na parking. Policja przekazywała, że w związku z tym protestem zostały zatrzymane trzy osoby. Zarzuty usłyszała m.in. pani Katarzyna, aktywistka znana szerzej jako Babcia Kasia. Dotyczyły one znieważenia funkcjonariuszy i naruszenia ich nietykalności "poprzez kopanie po nogach, szarpanie i uszczypnięcie w rękę".
Pod koniec kwietnia tego roku warszawski sąd rejonowy uniewinnił kobietę, wskazując na pokojowy charakter protestu, brak tamowania ruchu oraz rozbieżności pomiędzy wnioskiem o ukaranie a obrazem całego zajścia wynikającym z nagrań. W połowie czerwca Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał to uniewinnienie w mocy.
Kasację od tego prawomocnego orzeczenia w drugiej połowie września złożyła prokuratura. Oceniała m.in., że argumenty przytaczane przez sądy mogą stanowić tzw. okoliczności łagodzące, ale nie mogą być podstawą uniewinnienia w tej sprawie. Prokuratura chciała w związku z tym przekazania sprawy do ponownego rozpoznania w drugiej instancji.
Sąd Najwyższy: kasacja oczywiście bezzasadna
Sąd Najwyższy w Izbie Karnej oddalił we wtorek tę kasację jako "oczywiście bezzasadną". Jak mówił sędzia Pietruszyński, nie było podstaw do zakwestionowania przeprowadzonej przez sąd drugiej instancji kontroli ustaleń faktycznych z tej sprawy. - Rozstrzygnięcie SO świadczy o trafnym zaakceptowaniu wszechstronnej analizy wszystkich dowodów, zarówno osobowych, jak i rzeczowych, w tym tych z samej istoty bardzo obiektywnych, czyli zapisów wideo przebiegu zgromadzenia - wskazał.
W ocenie SN "niewątpliwe jest, że zgromadzenie, w którym uczestniczyła oskarżona miało charakter spontaniczny". - Zostało zwołane przez grupę osób reprezentującą tę część społeczeństwa, która hołduje zasadom demokratycznego państwa prawnego w celu wyrażenia swojego sprzeciwu wobec kontynuowania działalności przez Izbę Dyscyplinarną - zaznaczył sędzia Pietruszyński. - Zgromadzenie takie nie było nielegalne i podlegało ochronie konstytucyjnej - podkreślił.
Dodał, że okoliczności sprawy nie wskazują, żeby zachowanie uniewinnionej "stanowiło zagrożenie publiczne" - kobieta stała podczas protestu w miejscu wyjazdu z parkingu, z którego "w czasie utrwalonym na nagraniu nie korzystał żaden samochód". - Skoro tak było, to w sytuacji pokojowego charakteru zgromadzenia spontanicznego, władze publiczne powinny wykazać pewien stopień tolerancji, aby gwarantowana w konstytucji wolność zgromadzeń nie zatraciła swej istoty - zaznaczył sędzia.
- Tej dozy tolerancji ze strony organów policji w stosunku do zachowania uniewinnionej zabrakło - podsumował sędzia Pietruszyński.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: OKO.press