Uczelnia się zwinęła, dokumenty zostały. Rektor się tłumaczy

[object Object]
Dokumenty z danymi w budynku dawnej uczelniLech Marcinczak / tvnwarszawa.pl
wideo 2/6

Indeksy, prace licencjackie, zdjęcia studentów, ich nazwiska, adresy i telefony - to wszystko porozrzucane jest w opuszczonym budynku na Woli. Tu, prawie rok temu, zamknęła swoją działalność wyższa uczelnia, ale ważne dokumenty nie zostały zabezpieczone. Sprawę bada już prokuratura.

Zaczęło się od miejskich eksploratorów. Weszli do opuszczonego budynku, zdjęcia i filmy opublikowali w sieci. Nie minęło dużo czasu, a pojawiły się tu "wycieczki".

Szkołę zamknęli, dokumenty zostały

Wolska 43. Dwa kilkunastopiętrowe, połączone budynki to była siedziba AlmaMer - prywatnej uczelni wyższej, która powstała w połowie lat 90. W 2016 została zamknięta - jak można przeczytać w Wikipedii, toczą się wobec niej liczne postępowania sądowe będące skutkiem zadłużenia sięgającego kilkunastu milionów złotych.

Być może część długów dałoby się spłacić, gdyby ktoś zadbał o pozostawiony przez uczelnię majątek. A jest o co zadbać - na krążących w Internecie zdjęciach widać sale, w których ciągle są meble, umeblowane gabinety i sale pełne sprzętu medycznego (uczelnia prowadziła kierunki takie jak fizjoterapia i kosmetologia).

Niestety, widać coś jeszcze - w budynku zostały całe szafy dokumentów z danymi osobowymi i zdjęciami, w tym studenckie indeksy, prace licencjackie. Papiery leżą na podłogach, powyrzucane z szaf, co sugeruje, że ktoś tu zagląda i przeczesuje to, co zostawiła po sobie szkoła. Byli studenci martwią się o swoje dane. W tej sprawie dostaliśmy maile na naszą skrzynkę warszawa@tvn.pl.

- Wszystkie dokumenty studentów leżą samopas i każdy, jak widać, ma do nich dostęp – napisała Aneta. Jak dodała, uczelnię obchodziło zbieranie pieniędzy od studentów i terminowe wpłaty. Na należytą archiwizację nie wystarczyło pieniędzy.

Bezdomni jak przewodnicy

Na miejsce w zeszłym tygodniu pojechał nasz reporter. Bez żadnego problemu wszedł na teren wokół budynków, a następnie do jednego z nich. Tam spotkał bezdomnych, którzy zajęli pomieszczania i poinformowali go, jak dostać się do drugiej części. Okazało się, że trzeba wyjść na dach.

- Na dachu spotkałem grupę młodych ludzi. Robili sobie zdjęcia i dobrze się bawili. Na pewno nie byli tam pierwsi, bo wszędzie widać ślady po tych, którzy postanowili pozwiedzać budynki lub spędzić w nich trochę czasu – relacjonował wówczas reporter tvnwarszawa.pl.

Jak dodał, część "uczelnianą" zwiedza się w związku z tym z góry na dół. - Wrażenie jest takie, jakby przed chwilą ktoś opuścił to miejsce. Trochę jak po wojnie albo na zdjęciach z Prypeci koło Czarnobyla - mówił nasz reporter.

I dodał coś jeszcze: widać też, że w pomieszczeniach jest coraz większy bałagan. Te wszystkie dokumenty, z nazwiskami, zdjęciami, ktoś wywala z szaf i z teczek. To się wala po podłogach. Na pewno przychodzi tu dużo ludzi, bo w porównaniu ze starszymi zdjęciami jest więcej śladów. - Niepokojące jest to, że z tymi dokumentami można wziąć na przykład kredyt - powiedział.

Jego zdaniem, walające się po całych piętrach papiery, w połączeniu ze "zwiedzaniem" budynku przez młodzież, stanowią także spore zagrożenie pożarem.

Reporter tvnwarszawa.pl dodał, że by wejść do siedziby uczelni, nie musiał pokonywać żadnych przeszkód. - Żadnych kłódek, zamkniętych drzwi, nic. Ochrona, która podobno jest na parterze, w części "uczelnianej", w ogóle nie zwróciła na mnie uwagi, a bezdomni mówią, że w razie czego wystarczy poczekać, aż pójdą na obchód. Widać, że mają to rozpracowane.

"Porządkujemy dokumenty"

Jak napisała nasza czytelniczka, jej koleżanka kontaktowała się z komendą policji na Woli. Policjant zapewniał, że teren jest zabezpieczony. - Rzeczywiście, są tam taśmy z napisem policja. Stare i pozrywane. Trudno to nazwać zabezpieczeniem, musiałem się starać, żeby je zauważyć - zwracał uwagę reporter naszego portalu.

W piątek próbowaliśmy skontaktować się z uczelnią. Zadzwoniliśmy pod numer wydziału Turystyki i Rekreacji, który widnieje na stronie facebookowej uczelni. Telefon odebrała pani, która poinformowała, że rektor jest na miejscu i może odpowie nam na nasze pytania.

Mocno nas ta sytuacja zdziwiła, gdyż wielu studentów napisało, że mają problem z kontaktowaniem się z uczelnią. "Jak można skontaktować się ze szkołą, odzyskać dokumenty, zaświadczenie, że w ogóle się tam studiowało? Ktoś może wie, jak do nich dotrzeć?" - napisała na Facebooku jedna ze studentek.

Postanowiliśmy kolejny raz wybrać się na Wolską. W piątek zrobił to nasz reporter Mateusz Szmelter. - W zeszłym tygodniu drzwi wejściowe do szkoły na dole budynku były zamknięte. Dzisiaj, pomimo taśm policyjnych, były uchylone - relacjonował Mateusz Szmelter.

W środku Szmelter spotkał trzy osoby – dwie kobiety i jednego mężczyznę, który nie chciał się przedstawić. Reporter rozpoznał w nim byłego rektora uczelni.

Na pytanie reportera o sytuację mężczyzna odpowiedział, że "trwa porządkowanie dokumentów". Według niego, "bałagan na górze zrobili złodzieje, którzy chcieli ukraść regały". Nie chciał jednak odpowiedzieć na kolejne pytania i kazał naszemu reporterowi opuścić budynek.

Do rektora dotarła w poniedziałek ekipa "Faktów" TVN. - Jesteśmy ludźmi odpowiedzialnymi i wiemy, za co odpowiadamy. Uczelnia nie była pusta, dokumenty były zabezpieczone w sposób właściwy. Budynek był zamknięty, pokoje i szafy były zamykane - tłumaczył się dr Janusz Merski.

I dodał, że sytuacja jaką opisaliśmy na tvnwarszawa.pl, to skutek włamania i próby kradzieży szaf, w których znajdowały się dokumenty.

Dokumenty w opuszczonym budynku
Dokumenty w opuszczonym budynkuFakty TVN

Sprawa w prokuraturze

Okazuje się, że sprawą od lipca zajmują się policja i prokuratura.

- Policja pod nadzorem prokuratury prowadzi dochodzenie w sprawie naruszenia w siedzibie Niepublicznej Wyższej Szkoły AlmaMer w Warszawie obowiązku zabezpieczenia dokumentów zawierających dane osobowe przed ich zabraniem przez osobę nieuprawnioną, uszkodzeniem lub ich zniszczeniem to jest o czyn z artykułu 52 Ustawy o ochronie danych osobowych - poinformował redakcję tvnwarszawa.pl Łukasz Łapczyński z prokuratury okręgowej.

Jak dodał, dochodzenie zostało wszczęte w związku z zawiadomieniem Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. W zawiadomieniu wskazano, że do ministerstwa wpływają liczne sygnały od studentów uczelni o braku możliwości skontaktowania się z uczelnią oraz odzyskania dokumentów w tym dyplomów ukończenia studiów. - W sprawie trwają czynności procesowe, przesłuchiwani są świadkowie - poinformował.

Prokurator zapewnił także, że 27 lipca w siedzibie uczelni czynności przeprowadziła Komisja z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych.

- Z informacji, jakie posiadam, wynika, iż na tym etapie podjęte zostały czynności mające na celu tymczasowe zabezpieczenie dokumentacji przed nieuprawnionym dostępem do niej przez osoby trzecie. Znajduje się ona w dalszym ciągu w budynku - poinformował Łapczyński.

Jeśli ktoś usłyszy w tej sprawie zarzuty, to za ten czyn grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo 2 lata więzienia.

Po publikacji naszego artykułu, na miejscu zaczęto zabezpieczać dokumenty i wywozić je z budynku.

su/r/mś/jb

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl