Szkoły zaciskają pasa

fot. sxc.hu
fot
Na Woli szkolne kuchnie przejmują prywatni ajenci. W Śródmieściu rezygnują z finansowania pływalni. Kolejne dzielnice zmuszone są ciąć wydatki na edukację – informuje "Gazeta Stołeczna".

O ty, że na Woli sytuacja jest dramatyczna i cięcia w oświacie są nieuniknione – pisaliśmy na tvnwarszawa.pl pod koniec sierpnia.

Teraz "Gazeta Stołeczna" podaje przykłady oszczędności. – Budżet jest mniejszy, a od 1 września musimy wprowadzić 7 proc. podwyżkę dla nauczycieli. Do tego rosną ceny wody i prądu. Spodziewamy się, że prawie 2 mln zł oszczędności przyniesie nam przekazanie kuchni w szkołach w ręce ajentów. Tylko dwie na ponad sto w dzielnicy gotują same. Stopniowo rozszerzamy także monitoring, zmniejszając liczbę dozorców – mówi w rozmowie z "GS" Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka dzielnicy.

Oszczędzają na gazecie

Bemowo także gorączkowo szuka pieniędzy na edukację. 2 mln zł udało się zaoszczędzić m.in.: na lokalnej gazetce. Władze dzielnicy zarządziły także kontrolę wykorzystanie energii we wszystkich placówkach.

Nie ma na pływalnie

W Śródmieściu kolejne szkoły wycofują się z finansowania pływalni. – Musieliśmy zaoszczędzić na pływalni, żeby wystarczyło nam na podstawowe kwestie: nauczanie, zapewnienie dzieciom bezpieczeństwa, utrzymanie budynków – tłumaczy w rozmowie z gazetą Andrzej Wyrozembski, naczelnik wydziału oświaty i wychowania. Sytuacja jest na tyle zła, że brakuje nawet na nowe ławki i krzesła.

Na Mokotowie były już zwolnienia pracowników obsługi. Teraz urzędnicy szukają oszczędności w szkolnych kuchniach. Władze dzielnicy odpowiadają, że nie mają wyjścia, a łączenie klas to sytuacja awaryjna. – Teraz nasza dziura finansowa w oświacie to ponad 19 mln zł.

Jak podaje "Gazeta Stołeczna" wszystkie 18 dzielnic na edukację w tym roku mają do wydania 2 mld zł.

par

Czytaj także: