Problem z separatorami na Kabatach. Jeden z radnych donosi do dzielnicy, że mieszkańcy nie są do końca zadowoleni. Twierdzą, że samochody wystają na jezdnię, a przecież "chodnik jest szeroki".
Rola separatorów jest prosta: uwolnienie przestrzeni dla pieszych na chodniku. Ich montaż nie wiąże się z likwidacją miejsc dla samochodów. Zadowoleni więc powinni być i piesi, i kierowcy.
Na Ursynowie pojawiły się jednak zastrzeżenia. Opisał je radny Kamil Orzeł (niezrzeszony).
"W jakim celu w zatokach parkingowych przy Zaruby 9 montowane są ograniczniki? Po ich zamontowaniu część długich pojazdów wystaje poza zatokę parkingową utrudniając przejazd" - napisał.
I dodał: "W tym miejscu chodnik jest na tyle szeroki, iż nawet w sytuacji, kiedy samochód parkuje kołami do krawężnika, pozostawiona jest przestrzeń dla pieszych".
"Problem dla matek i kierowców"
Zadzwoniliśmy do radnego, żeby dopytać o szczegóły.
- Separatory na miejscach parkingowych na pewno są dobrym rozwiązaniem, pod warunkiem jednak, że są dobrze stosowane - wyjaśnia Kamil Orzeł.
Jednak, jak zaznacza, na Ursynowie drogowcy nie do końca przemyśleli ich używanie.
- Separatory w tym miejscu są olbrzymim utrudnieniem dla mam z wózkami. Po wyjściu z auta nie mogą one normalnie wejść na chodnik, tylko muszą iść parkingiem do najbliższego miejsca, gdzie nie ma separatorów - tłumaczy radny.
Dodatkowo - jak opisuje Kamil Orzeł - nie może być tak, że w sytuacji, w której mamy bardzo szeroki chodnik, wstawiamy separator, co skutkuje utrudnieniem w poruszaniu się aut na parkingu.
"Nie mamy podobnych zgłoszeń"
Dzielnica z kolei o demontażu nawet nie myśli. Co więcej, podkreśla, że ograniczniki zamontowano na wniosek innego radnego - Piotra Wajszczuka (niezrzeszony). Ten interweniował na prośbę mieszkańców. W tym Hanny Wróbel.
- Separatory były potrzebne, bo na Ursynowie jest wiele chodników o minimalnej szerokości 1,5 m, na których nie dało się minąć, gdy zaparkowane auta wystawały ponad chodnik. Problem zauważyłam chodząc z dziecięcym wózkiem i obserwując innych rodziców - tłumaczy nam pomysłodawczyni. Zwraca uwagę, że najbardziej uciążliwa sytuacja jest na Kabatach.
Hanna Wróbel nie zgadza się z wątpliwościami radnego Orła. - To jest jedyny normalny chodnik. Pisanie, że długi samochód się nie mieści to dla mnie parodia. Przecież te miejsca są projektowane dla samochodów osobowych. Jeżeli ktoś przyjeżdża z przyczepą, może na chwilę stanąć z boku uliczki, a nie parkować na chodniku - komentuje.
"Nie mamy zgłoszeń"
Separatory nie przeszkadzają też mieszkańcom innych dzielnic - zarówno kierowcom, jak i pieszym.
- Montujemy je z własnej inicjatywy, ale mamy tez wnioski od mieszkańców. Nie mamy informacji o zastrzeżeniach ze strony warszawiaków. Wręcz przeciwnie, mamy dużo wniosków o montaż separatorów – mówi Karolina Gałecka rzeczniczka Zarządu Dróg Miejskich.
kz/pm