Legia do meczu przystąpiła jako faworyt, ale boiskowa rzeczywistość szybko to zweryfikowała. Lech od samego początku dominował i potwierdził to już w 25. minucie. Doskonałe podanie do Rudnieva pozwoliło mu wyjść na sam na sam. Kuciak był bezradny i zrobiło się 0:1.
W pierwszej połowie Lech zdołał zdominować Legię. Dobrze zorganizowana obrona poznaniaków nie pozwoliła stołecznej drużynie na stworzenie poważniejszego zagrożenia.
Groźne przewrotki Gola
W drugiej połowie obraz gry stopniowo się odwracał. Lech skupiał się na obronie wyniku, a Legia za wszelką cenę starała się go zmienić. Próby takie jak przewrotki wprowadzonego po przerwie Gola nie przyniosły jednak efektu.
W końcówce Lech nie próbował już nawet kontratakować, zostawiając z przodu tylko osamotnionego Rudneva. Legioniści walili głową w mur złożony z pozostałych zawodników Lecha. Łatwo dawali się złapać na spalonym. W końcówce Lech mógł jeszcze podwyższyć wynik. Już w doliczonym czasie gry Rudnev uderzał głową i zmusił Kuciaka do ofiarnej interwencji.
Gęsto w czołówce
Po tym spotkaniu Legia zachowała pierwsze miejsce w ligowej tabeli. Jeśli jednak trzeci Śląsk wygra w niedzielę z Lechią, będzie miał tyle samo - 49 - punktów. Legioniści czują też na plecach oddech Ruchu Chorzów, który w piątek pokonał Polonię i ma tylko punkt straty do drużyny z Łazienkowskiej. Niżej jest Lech, który ma 45 punktów i Polonia z 44 punktami. Matematyczne szanse na tytuł ma jeszcze Korona Kielce, z którą Legia zagra u siebie w ostatniej kolejce.
Z kolei Legia i Ruch zagrają ze sobą już we wtorek, ale nie w lidze, tylko w finale Pucharu Polski.
roody