Podziemie reprywatyzacyjne, czyli jak przejąć kamienicę za kilkadziesiąt zł

"Reprywatyzacyjne podziemie"
Źródło: TVN 24
Luki w prawie i decyzje sądów pozwalają legalnie przejąć za kilkadziesiąt złotych kamienicę w centrum Warszawy. Proceder przybiera coraz większe rozmiary. Jego kulisom przyglądał się reporter "Czarno Na Białym" Cyprian Jopek.

- W całej Warszawie było ok. 24 tysiące nieruchomości prywatnych (przed wojną - przyp. red.). Z tych nieruchomości 16 tysięcy powinno wrócić do byłych właścicieli. Dotychczas wróciło 3 tysiące - mówi dyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami Marcin Bajko. Rachunek zatem jest prosty - 12 tysięcy nieruchomości w stolicy wciąż czeka na właścicieli.

"Właściciele dostaną symboliczną kwotę"

Problem dotyczy m.in. gimnazjum nr 42, które może stracić budynek i boisko. Uczniów czeka przeprowadzka, bo sąd nakazał zwrot terenu nowemu właścicielowi. Ale nieruchomość warta miliony nie trafi do rodziny przedwojennego właściciela, ale do biznesmena, który odkupił roszczenia.

- Osoby, które są prawnukami, praprawnukami dawnych właścicieli, mają ułamkowe udziały, mieszkają na drugim końcu świata dowiadują się, że mają jakieś roszczenia. Nie znają realiów, nie znają wartości roszczenia, dostaną symboliczna kwotę paru, parunastu tysięcy dolarów, zrzekną się roszczeń na rzecz handlarza – tłumaczy mechanizm procederu Wojciech Bartelski, burmistrz Śródmieścia.

Kurator jak syndyk

Aby zdobyć atrakcyjną nieruchomość trzeba odkupić roszczenia od potomków dawnych właścicieli. Z takim dokumentem handlarz idzie do sądu, który ustanawia go przedstawicielem spadkobierców – kuratorem, który ma dbać o ich interesy.

Teoretycznie kurator powinien szukać innych spadkobierców, którzy widnieją w przedwojennych księgach wieczystych spornej nieruchomości. Problem w tym, że są to najczęściej ofiary Holocaustu, po których nie ma aktu zgonu. Dlatego sąd nie uznaje ich za zmarłych, a za "osoby nieznane z miejsca pobytu", których majątkiem ma opiekować się kurator.

- Można go porównać do syndyka masy upadłościowej, który nie jest właścicielem, ale dysponuje tym majątkiem. Może sprzedać taką kamienicę argumentując, że jako kurator osoby dba o interesy majątkowe tej osoby (spadkobiercy – red.). To jest najpopularniejsza sztuczka - mówi Bartelski.

Sztuczka kończy się tym, że nieruchomości w samym centrum Warszawy trafiają w ręce właścicieli niemających związku z prawowitymi właścicielami.

WIĘCEJ MATERIAŁÓW REPORTERÓW "CZARNO NA BIAŁYM" NA STRONIE PROGRAMU

Cyprian Jopek /b/ec

Czytaj także: