- Jestem znany z tego, że wstaję rano, latem nawet o 4 rano. Wtedy tylko ptaki mi przeszkadzają, wszyscy inni śpią, a ja komponuję. Najlepsze utwory piszę przed śniadaniem - zdradza w "Rytmie Miasta" Krzysztof Penderecki. Maestro przyglądał się próbom do prawykonania swojego najświeższego dzieła.
W Filharmonii Narodowej trwały w ostatnich dniach przygotowania do piątkowego prawykonania dzieła Krzysztofa Pendereckiego "Powiało na mnie morze snów... Pieśni zadumy i nostalgii". Będzie to utwór na sopran, mezzosopran, baryton, chór i orkiestrę.
Wykonawcami będą Wioletta Chodowicz (sopran), Agnieszka Rehlis (mezzosopran), Mariusz Godlewski (baryton) oraz Chór Filharmonii Narodowej i Sinfonia Varsovia. Całość poprowadzi Valery Gergiev.
- Zderzenie z rzeczywistością, że ktoś bierze moją partyturę i zaczyna dyrygować, zawsze jest denerwujące - mówi Krzysztof Penderecki, jednak szybko dodaje, że współpraca z Gergievem to wielka przyjemność - Widzę, że moja ingerencja jest niepotrzebna - dodaje.
Penderecki uchodzi za kompozytora, który pracuje szybko i bez przerwy. Ale ma w swoim dorobku zarówno utwory, które tworzył przez 25 lat, jak i takie, które napisał w jeden dzień. - Wałęsa zadzwonił do mnie i poprosił o utwór na odsłonięcie pomnika w Gdańsku. Usiadłem i na drugi dzień napisałem - wspomina Penderecki.
Jego najnowsza kompozycja, zamówiona przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina uwieńczy obchody 200-lecia urodzin Fryderyka Chopina.
Bartosz Andrejukbako