O zdarzeniu strażacy poinformowali w niedzielę na Facebooku. "Z przykrością informujemy, że po raz kolejny zostaliśmy okradzeni. Tym razem ktoś pokusił się na paliwo. Została również uszkodzona klapa od akumulatorów" – pisali w krótkim komunikacie.
"Samochód stał cały weekend"
Zniszczenia zostały zauważone w niedzielę wieczorem. - Przez cały weekend samochód stal na miejscu, ostatni wyjazd odbył się w piątek – mówi przedstawiciel strażaków Krzysztof Budek.
Jak podaje, z wozu zniknęło ponad 100 litrów paliwa. - Ktoś próbował ukraść też akumulatory, ale nie był w stanie się do nich dostać, dlatego została zniszczona ich osłona – dodaje.
Strażacy dysponują obecnie dwoma wozami: ciężkim gaśniczym i lekkim operacyjnym. Trzeci trafił do muzeum.
Utrzymanie jednostki obowiązkiem gminy
"Może koszt paliwa nie jest duży, ale auto zostało unieruchomione, a ciężko zbierane przez nas fundusze na utrzymanie jednostki znów okazały się bezwartościowe" – kontynuują ochotnicy na Facebooku.
Strażacy nie są finansowani przez miasto, chociaż - jak przyznaje Budek w rozmowie z naszą redakcją - ustawa o ochronie przeciwpożarowej informuje, że utrzymanie jednostki jest obowiązkiem samorządowców. "Koszty wyposażenia, utrzymania, wyszkolenia i zapewnienia gotowości bojowej ochotniczej straży pożarnej ponosi gmina" – czytamy w Art. 32 pkt 2 wspomnianej ustawy.
- To, że nie jesteśmy finansowani, Dyrektor Biura Bezpieczeństwa Ewa Gawor argumentuje brakiem wpisu do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego – mówi Budek, jednak zaznacza, że ustawa o ochronie przeciwpożarowej ani słowem nie wspomina o takim warunku.
Wątpliwości rozwiewa jednak Magdalena Łań z urzędu miasta.
- Zapis, że gminy wpierają lokalne jednostki dotyczy całego kraju, ale sytuacja wygląda nieco inaczej w Warszawie – wyjaśnia. Stolicę zabezpiecza Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej i z jej rekomendacji wybrane zostały trzy jednostki OSP jako siły wspomagające. Te znajdują się w Wesołej, Starej Miłosnej i Ursusie, bo – jak informuje urzędniczka – są najlepiej wyszkolone i spełniają standardy wyznaczone przez komendę miejską. Dostają rocznie milion złotych do podziału.
- Ani Białołęka, ani żadna inna straż (poza wspomnianymi trzema - red.) nie będzie wspomagana finansowo – kończy Łań i potwierdza, że ustawa nie zobowiązuje miasta do dofinansowywania ochotniczych straży pożarnych.
Zgłosili czy nie zgłosili?
Jak podsumowuje przedstawiciel straży, służby zgłosiły fakt kradzieży do Komendy Rejonowej na Białołęce "w poniedziałek albo wtorek". - Na pewno dwóch strażaków miało jechać na komisariat, bo zabierali dokumenty – mówi. O zdarzeniu jako pierwszy miał dowiedzieć się znajomy oficer operacyjny.
Tymczasem Paulina Onyszko z KRP VI dla Białołęki, Pragi Północ i Targówka przyznaje, że policjanci nie otrzymali zgłoszenia, a o kradzieży dowiedzieli się z… przekazów medialnych. - To my skontaktowaliśmy z jednostką i strażacy na naszą prośbę złożą zawiadomienie – oznajmia.
Policja po raz kolejny będzie działać w sprawie OSP Białołęka. Jak podaje portal remiza.pl, jednostka okradziona została po raz pierwszy w maju 2018 roku. Zabrano wtedy "dwie prądownice, węże W52 i 75, kombinezon chroniący przed ukąszeniami owadów błonkoskrzydłych i narzędzie holligan", a straty wycenione zostały na około pięć tysięcy złotych. Jak informuje Budek, sprawa do tej pory nie została wyjaśniona.
Wóz strażacki został okradziony
ab/r