Na kilkadziesiąt minut w środę wieczorem wejścia do niektórych stacji metra zostały zamknięte, niczym w schronie. Ogromne śluzy chroniły stacje podziemnej kolejki przed zalaniem. Jak działają takie śluzy? Sprawdzała to reporterka TVN 24 - Ewa Paluszkiewicz.
Pierwszym zabezpieczeniem przeciwpowodziowym przy wejściach do stacji metra są kratki zamontowane w podłodze. - Podczas opadów właśnie tędy woda odprowadzana jest do kanalizacji - tłumaczy Paweł Siedlecki, rzecznik metra.
Jak schron
Gorzej, gdy opady są wyjątkowo duże, choćby takie, z jakimi warszawiacy musieli zmagać się w środę wieczorem. Woda nie znajduje ujścia, więc wdziera się nawet na perony. Wtedy stacja metra zamienia się w swoisty schron. Z bocznej ściany, tuż przy wejściu, wysuwa się gruba śluza, która szczelnie zamyka wejście.
W jaki sposób są włączane? - Dyżurny stacji widzi sytuację, kiedy woda się zbiera i daje sygnał do dyspozytorni. Tam zapada decyzja o zamknięciu wejścia. Podchodzą do niego służby i włączają śluzy - tłumaczy Siedlecki. I zaznacza, że śluzy mogą służyć też w innych celach. - Na przykład w przypadku zagrożenia atomowego, pożarów czy innych zagrożeń - wymienia Siedlecki.
Czwartkowe zamknięcie
W środę wieczorem, podczas burzy, śluzy zamknięto na niektórych wejściach do stacji: Metro Wilanowska, Kabaty, Służew, Imielin i Stokłosy. Przez kilkadziesiąt minut były zamknięte. Po wypompowaniu wody wejścia zostały ponownie otwarte.
ran/par