Legia pokazała w poniedziałkowy wieczór, że potrafi grać z pomysłem i wyprowadzać rywali "w pole", a w przypadku Zagłębia udało jej się to 2. raz w ciągu kilku tygodni. W spotkaniu rundy jesiennej na Pepsi Arenie padł wynik 3:0.
Dwa ciosy do przerwy
Tak było w 23. minucie, kiedy po serii ataków tuż przed polem karnym Zagłębia faulowany został Miroslav Radović. Goście spodziewali się strzału na bramkę, ale podchodzący do futbolówki Ivica Vrdoljak podał ją po ziemi w pole karne, Danijel Ljuboja odegrał ją piętą do Macieja Rybusa, a ten strzałem w "długi róg" posłał piłkę do siatki bezradnego Bojana Isailovicia.
Na 2:0 podwyższył kwadrans później Vrdoljak. Chorwat wbiegł w pole karne i dostał podanie od stojącego na prawym skrzydle Radovicia. Żaden z obrońców rywali nie zareagował i bramkarz drużyny z Lubina znów nie miał nic do powiedzenia.
Zabójcza końcówka
Początek drugiej części spotkania nie zapowiadał jednak pogromu. Drużyny grały asekuracyjnie. W 67. minucie gospodarze mogli zdobyć kontaktową bramkę po strzale Darvydasa Sernasa, ale piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Potem gra znów się uspokoiła, a decydujące ciosy legioniści zadali w ostatnich minutach.
W 86. minucie wyprowadzali piłkę z własnego pola karnego. Jakub Wawrzyniak dostrzegł na środku boiska Ljuboję i wykonał długie podanie w jego kierunku. Serbski napastnik ruszył za piłką, opanował ją w polu karnym i silnym strzałem pokonał Isailovicia.
W 90. minucie błysnął z kolei młody skarb stołecznej drużyny, Ariel Borysiuk. Mając 2-3 metry wolnej przestrzeni przed sobą, pomocnik zdecydował się na strzał zza pola karnego. "Vizir" huknął jak z armaty i lubinianie po raz 4. w tym meczu zobaczyli piłkę w swojej bramce.
TVN24/adso/tr