Informację o zatrzymaniu kontrowersyjnego biznesmena jako pierwsze podało Radio RMF FM. Zdarzenie potwierdziła śródmiejska policja. Do zatrzymania doszło ww czwartek w nocy, około godz. 1.30. - Zbigniew S. został zatrzymany w jednym z warszawskich hoteli. Policję wezwała obsługa, ponieważ nie mogła poradzić sobie z pijanym i awanturującym się mężczyzną – potwierdził kom. Robert Szumiata ze śródmiejskiej policji.
W piątek policja poinformowała, że biznesmen w asyście policjantów został przewieziony na badania.- Później zostanie przewieziony do prokuratury, która zdecyduje o jego dalszym losie - przekazała Edyta Adamus z komendy stołecznej policji.
Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, chodzi o badania psychiatryczne.
"Oddał mocz w recepcji"
Jak wynika z relacji personelu i świadków, Zbigniew S. wpadł w szał po tym, jak nie chciano wynająć mu pokoju. Wbrew poleceniom personelu nie chciał opuścić hotelu, był agresywny, wyzywał pracowników i szarpał się z ochroniarzem. – Mężczyzna oddał też mocz w recepcji. Po przyjeździe patrolu znieważył również dwóch policjantów. Jednego z nich kopnął w rękę – przekazał Szumiata.
Po przewiezieniu na komendę Zbigniew S. zażądał wezwania pogotowia. Jak informuje policja, skarżył się na złe samopoczucie. – Po przyjeździe pogotowia zatrzymany znieważył jego załogę – lekarza i pielęgniarkę – dodał policjant.
Biznesmen nie wyraził zgody na badanie alkomatem. – Jego zachowanie i wyraźna woń alkoholu, którą można było od niego wyczuć, wskazywały jednak, że był pod jego wpływem – podkreślił Szumiata.
Usłyszał zarzuty
W czwartek Zbigniew S. został przewieziony do policyjnego aresztu. Usłyszał zarzuty – dwa z kodeksu karnego i trzy z kodeksu wykroczeń. – Do tej pory usłyszał zarzuty naruszenia miru domowego, naruszenia nietykalności funkcjonariuszy i znieważenia policjantów oraz pracowników pogotowia. Z kodeksu wykroczeń usłyszał zaś trzy zarzuty dotyczące zakłócania spokoju, załatwiania potrzeb fizjologicznych w miejscach do tego nieprzeznaczonych oraz używania w miejscach publicznych wyrazów wulgarnych – wyliczył Szumiata.
Jak sprecyzował, za czyny te kodeks wykroczeń przewiduje grzywnę lub areszt, zaś kodeks karny przewiduje od roku do trzech lat więzienia.
jk//ec
Źródło zdjęcia głównego: TVN24