Od ponad roku wniosek o wpisanie reduty Ordona do rejestru zabytków czeka na rozpatrzenie. W tym czasie deweloper, który dzierżawi część terenu, złożył wniosek o pozwolenie na budowę apartamentowca. - To ostatni dzwonek, aby ocalić Redutę Ordona - alarmują społecznicy.
- Nie ma narodu na świecie, który na grobach swoich przodków buduje osiedla – podkreśla w rozmowie z tvnwarszawa.pl Witold Zakrzewski z Fundacja OPOR. – Reduta Ordona to cmentarzysko wojenne. Potwierdzają to badania archeologiczne, w czasie których odkopano szczątki żołnierzy mundury, pozostałości broni czy szańce – wylicza.
Przyszłość Reduty Ordona jest jednak niepewna. Deweloper, który dzierżawi teren przy ul. Na Bateryjce, w czerwcu wystąpił o pozwolenie na budowę na jednej z działek 8-piętrowego apartamentowca.
– Na razie chodzi o jedną z najmniejszych działek, ale mamy taką sytuacją, że na części działek badanie nie są robione, a wjeżdżają tam koparki i niszczą ten teren. To ostatni moment na podjęcie działań, które ochronią Redutę Ordona – alarmuje nasz rozmówca.
Proponują konkretne rozwiązania
Jak twierdzi, władze Warszawy mogą uchylić decyzję o wieczystym użytkowaniu za względu na ważny interes społeczny. – Takim niewątpliwie jest zachowanie Reduty Ordona dla przyszłych pokoleń. Warszawa została praktycznie całkowicie zniszczona w czasie wojny, dlatego warto starać się zachować miejsca pamięci takiej jak te na Ochocie – podkreśla Witold Zakrzewski. – Deweloperzy na tym nie stracą, bo albo dostaną odszkodowanie albo działki zamienne – dodaje.
Jak przekonuje, sposobem na ocalanie Reduty przed zakusami deweloperów byłby nowy plan zagospodarowania przestrzennego dla tego miejsca, który chroniłby go przed zabudową. Taką decyzję podjąć może Rada Warszawy.
– Prezydent Warszawy może z kolei podjąć decyzję o tym, że spłaci się deweloperów i właścicieli tych działek, aby utworzyć tam miejsce pamięci narodowej po powstaniu. Do tego rada dzielnicy może apelować do prezydent o szybkie podjęcie decyzji w tej sprawie – wyjaśnia Zakrzewski.
"Postępowanie jest prowadzone"
Społecznicy złożyli wniosek o wpisanie Reduty Ordona do rejestru zabytków ponad rok temu. – Do tej pory nikt nie chciał się nad nim pochylić. O legendarnym "złotym pociągu" generalny konserwator zabytków opowiada z przyjemnością, o reducie od lat milczy, choć jest to miejsce, którego istnienie potwierdzono – zwraca uwagę nasz rozmówca.
W środę społecznicy spotkali się ministrem Wojciechem Kolarskim z Kancelarii Prezydenta RP, w czwartek zaś z Piotrem Żuchowskim, wiceminister kultury i generalnym konserwatorem zabytków. Konkretnych deklaracji nie usłyszeli.
- Procedury związane z ochroną zabytku leżą przede wszystkim po stronie właściciela. Ministerstwo kultury jako urząd jest w stanie zrobić tylko jedno - wesprzeć finansowo działania, które są przez kogoś podejmowane - zaznacza Małgorzata Omilanowska, minister kultury i dziedzictwa narodowego.
Jak na razie Reduta Ordona znalazła się jedynie w gminnej ewidencji zabytków. Jak jednak alarmują społecznicy, taki wpis ten nie chroni przed możliwą zabudową. Michał Krasucki, zastępca stołecznego konserwatora zabytków, podkreśla, że są podejmowane działania, które mają ocalić teren.
- Wojewódzki konserwator zabytków od zeszłego roku prowadzi postępowanie dotyczące wpisu do rejestru, a stołeczny konserwator zabytków z uwagi na toczące się postępowanie unika prowadzania tam inwazyjnych badań archeologicznych i nie zezwala na prowadzenie prac budowlanych – przekonuje Krasucki.
jk/b