Ogromne płomienie i kłęby dymu nagrały kamery z ważnego australijskiego obserwatorium Siding Springs. Ogień wymusił ewakuację pracujących w nim naukowców i prawdopodobnie spowodował niewielkie uszkodzenia instrumentów astronomicznych. Na terenach australijskich stanów Nowa Południowa Walia i Tasmania wciąż płonie ponad 140 pożarów podsycanych upałami. Jeden z nich wzniecili producenci narkotyków, by powstrzymać akcję policji.
Na rozległych obszarach w północnej i zachodniej części najbardziej zaludnionego australijskiego stanu Nowa Południowa Walia oraz na Tasmanii wciąż płonie ponad 140 pożarów. Walka z ogniem, podsycanym przez rekordowe pożary, trwa już od zeszłego tygodnia. Do tej pory zginęła jedna osoba - strażak w starszym wieku z Tasmanii, który samotnie walczył z ogniem.
Ogień dotarł do obserwatorium
Największy pożar, o obwodzie liczącym 100 km, wypalił 40 tys. ha buszu i zniszczył 28 domów w okolicy Parku Narodowego Warrambungle. Wymusił też ewakuację pracowników z Obserwatorium Siding Springs, w którym działa 15 ogromnych teleskopów.
Wśród nich jest 4-metrowy Teleskop Anglo-Australijski, który zbadał 200 tys. galaktyk, pomógł znaleźć ponad 30 nowych planet i wpółuczestniczy w tworzeniu mapy południowego nieba. Jego obserwacje posłużyły też do potwierdzenia istnienia ciemnej energii.
Spłonęły budynki, teleskopy "powinny działać"
Ogień zniszczył pięć budynków na terenie znajdującej się na szczycie wzgórza placówki placówki, w tym miejsce zakwaterowania dla naukowców-gości.
Tamtejsze kamery przekazały obraz ogromnych płomieni i towarzyszących im kłębów gęstego dymu. Instrumenty uległy prawdopodobnie niewielkim uszkodzeniom, ale naukowcy nie mogli ich jeszcze dokładnie zbadać, bo nie byli w stanie dotrzeć do obserwatorium.
- Na razie nie wiemy dokładnie, jak ekstremalne gorąco i popiół mogły wpłynąć na same teleskopy - powiedział Erik Lithander, prorektor Australijskiego Uniwersytetu Narodowego, który obsługuje obserwatorium. Był jednak przekonany, że urządzenia będą nadal działać.
Podpalili laoratorium tuż przed nalotem
Pożary lasów chcieli prawdopodobnie wykorzystać do swoich celów dwaj mężczyźni aresztowani w niedzielę przez policję z Sydney. Zatrzymano ich w związku z pożarem, który wybuchł w zeszłym tygodniu na popularnym wśród turystów obszarze rejonie Parku Narodowego Blue Mountains. Ogień wypalił tam 50 ha buszu.
Według policji, w odludnym miejscu znajdowało się ukryte laboratorium, w którym produkowano narkotyki. Funkcjonariusze planowali nalot na to miejsce, ale musieli zrezygnować, bo okazało się, że wybuchł tam pożar. Dwaj zatrzymani mężczyźnie, ojciec i syn, zostali oskarżeni o wytwarzanie zakazanej substancji i zatruwanie zlewni wód. Młodszy z nich usłyszał też zarzut podpalenia.
Autor: js/mj / Źródło: Reuters