Krzysztof Seomiński był jedną z tych osób, które poniedziałek spędziły, stojąc w kolejce przed jednym z komisariatów w norweskim Bergen. 22-letni Polak padł ofiarą kieszonkowców, którzy latem mają pełne ręce roboty. Dobytek turystów, często beztroskich, to dla nich łatwy łup.
Seomińskiemu, bawiącemu się w weekend w nocnym klubie w Bergen, skradziono paszport.
- Włożyłem paszport do kieszeni kurtki, a kurtkę powiesiłem na krześle. Kiedy po nią wróciłem, zauważyłem, że kieszeń jest pusta, nie ma w niej mojego paszportu - mówił norweskim mediom.
Mężczyzna ma nadzieję, że odzyska paszport, dzięki czemu będzie mógł wrócić do Polski.
Knut Ellertsen, policjant z Bergen, opowiada, że co roku takich przypadków, jak ten Seomińskiego, jest co niemiara.
- W ten weekend, a także w poprzednie weekendy, było ich ze 30 - zaznaczył.
Nie tylko dyskoteki, lecz także targi
Miejsca, w których gromadzą się tłumy, są szczególnie niebezpieczne. Mowa tu nie tylko o dyskotekach, lecz także o targach. Pośród turystów, którzy odwiedzają targ rybny w Bergen, nie brakuje jednak takich, którzy wiedzą, jak się bronić przed kieszonkowcami.
- Kartę płatniczą trzymam w kieszeni zapinanej na suwak, a poszportu w ogóle nie noszę ze sobą. Zostawiam go w miejscu, w którym się zatrzymuję - opowiadał napotkany przez reporterów norweskiej telewizji turysta.
Autor: map / Źródło: ENEX