Mieszkańcy argentyńskiego kurortu narciarskiego Angostura starają się otrząsnąć po erupcji chilijskiego wulkanu Puyehue. Z dachów domów i samochodów zrzucają grube warstwy sadzy.
Pył wulkaniczny pokrył zbocza stoków narciarskich, uniemożliwiając turystom białe szaleństwo. Miłośnicy narciarstwa opuścili Angosturę, szukając dogodnych warunków w innych regionach kraju.
Oznacza to klęskę finansową dla wielu rodzin z miasteczka, które przez większość roku urzymują się głównie dzięki turystyce sezonowej.
Pył zarządza ewakuację ekonomiczną
-Na razie zostanę i będę walczyć, ale muszę dokładnie oszacować moje finanse. Wynajmuję pokoje, jeśli dalej będą stały puste, z czego zapłacę bierzące rachunki? Nie mam innego źródła utrzymania. Jeśli pył nie opadnie, będę musiała wyjechać z miasta - martwi się Marisol Hernandez, lokalna hotelarka.
Proszą o pomoc siły wyższePobliskie lotniska nadal są pozamykane, co tym bardziej hamuje ruch turystyczny w Angosturze. Nie wiadomo dokładnie, kiedy szare od pyłu niebo znów zrobi się błękitne. Mieszkańcy codziennie zbierają się w kościele i proszą o błogosławieństwa na ten trudny czas i o szybką poprawę sytuacji. Wulkan Puyehue wybuchł w Chile 4 czerwca. Silny wiatr od wschodu naniósł pył nad Andy i przeniósł dalej na terytorium Argentyny, przykrywając grubą warstwą lokalne miasteczka.
Autor: mm//aq / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: EFE