Najlepszy biegacz na ziemi - sprinter z Jamajki Usain Bolt zdobył w Pekinie trzy złote medale - na 100, 200 m i w sztafecie 4x100m. Wszystkie krążki w każdej z tych konkurencji wzbogacił rekordami świata. Oto pięć atutów "króla" sprintu igrzysk olimpijskich.
Po pierwsze - ciało:
Bolt jest sprinterem XXI wieku. Przed nim było niewielu sprinterów tak gigantycznej postury: 196 cm wzrostu i 88 kg wagi. Bolt wychodzi z bloków szybko. Ten szybki start to jego mocna strona. Kolejna - to długi krok, przeciętnie na całym dystansie 2,70 m. To pozwala mu przebiec dystans 100 metrów w 41 krokach, wobec przeciętnej 45 kroków rywali.
Po drugie - psychika:
W wieku 22 lat Usain Bolt jest niezwykle silny psychicznie.
W przeciwieństwie do swego rodaka Asafy Powella łatwo wytrzymuje napięcie startowe. Potrafi wyizolować się przed startem, czego dowiódł w pojedynkach z Amerykaninem Tysonem Gayem, dwukrotnym mistrzem świata. W biegu z tym właśnie przeciwnikiem potrafił nie tylko wygrać, ale po raz pierwszy ustanowił rekord świata na 9,72, który poprawił w Pekinie na 9,69 i to z wielka łatwością. Na ostatnich metrach dosłownie "wyluzował", wiedząc, że wygrywa.
Dowodzi to wielkiej siły psychiczne biegacza, który kilka dni później równie gładko poprawił, wydawałoby się, nieosiągalny rekord świata Michaela Johnsona na 200 m (czas Bolta 19,30).
Po trzecie - trener:
Mało kto wie, że trener Glen Millet musiał studzić zapał swego podopiecznego do treningów, których zawsze mu było mało. Jest dla niego jak guru, oczywiście w stylu jamajskim, prawdziwym autorytetem, bowiem w zajmuje się szkoleniem od trzydziestu lat.
Wypatrzył Bolta, ten sprinterski diament, po igrzyskach olimpijskich w Atenach. Potrafił nim umiejętnie pokierować. Początkowo usiłował namówić go do zajęcia się biegiem na 400 metrów, ale zorientował się, że to dla niego przedwczesne przedłużenie sprintu.
Przekonał go za to do zastosowania diety, która dobrze wpłynęła na jego sylwetkę, bez utraty siły i szybkości. Ale największą zasługą rutynowanego trenera było wyprowadzenie Bolta z kryzysu lat 2004-2005.
Po czwarte - zarządzanie:
Millets długo wahał się, czy łączyć starty Bolta na 100 i 200 metrów, sądząc, że to może zaszkodzić jego zawodnikowi. W końcu jego podopieczny sam znalazł nietypowe rozwiązanie - nie będzie biegał na "pełny gaz" ostatnich metrów. Pokazał ten "trucht" w finale olimpijskim, po przebiegnięciu 80 metrów, atakże w przedbiegach na 200 m. Dopiero w finałowym biegu na 200 m zacisnął zęby i typowym dla sprinterów grymasem na twarzy ukończył bieg - z rekordem świata.
Po piąte - doświadczenie:
Mimo młodego wieku Bolt może być uważany za "weterana" sprintu. Swój pierwszy tytuł, mistrza świata juniorów zdobył przed ukończeniem 16 lat, a na igrzyskach debiutował w wieku 18 lat. Biegał też, choć nie z takim powodzeniem jak w Pekinie, w mistrzostwach świata - 8 miejsce na 200 metrów w 2005 roku i 2 miejsce w MŚ 2007.
Zanim więc przybył do Pekinu, był właściwie specjalistą 200 m. Na igrzyskach został specjalistą zwycięstw z rekordami świata.
Źródło: TVN24, PAP