Piątek, 16 października Wojna o polską piłkę - tym razem między kibicami kadry, a PZPN - trwa. - Sytuacja jest bardzo trudna, a nawet groźna. PZPN doprowadził do tego, że ludzie wyszli na ulicę. Władza piłkarska doprowadziła do tego protestu publicznego i bojkotu - ocenia ostatnie wydarzenia znany kibic - pisarz Jerzy Pilch. - Na ten moment winny jest tylko PZPN - potwierdza były piłkarz Tomasz Kłos. A były rzecznik związku Zbigniew Koźmiński atakuje protestujących kibiców: - to banda oszołomów! grzmi w programie "24 Godziny".
Atmosfera po przegranych eliminacjach do mistrzostw świata jest bardzo gorąca. Kibice rozpoczęli protest i zbojkotowali ostatni mecz kadry o punkty. Nawołują też do odwołania PZPN i donoszą na centralę do UEFA i FIFA. Polski Związek Piłki Nożnej uważa, że nie ma nic wspólnego ze złą sytuacją w polskim futbolu, a że protestujący fani to "banda oszołomów".
Spacyfikować oszołomów
W polskim futbolu źle jest od dawna. A co przelało falę goryczy? - Zaczęło się o to, że PZPN wydał oficjalny komunikat, że PZPN nie opuści cen biletów na mecz ze Słowacją, mimo, że polska kadra nie miała już żadnych szans na awans - tłumaczy początek zamieszania były piłkarz kadry Tomasz Kłos. - Na ten moment winny jest tylko PZPN - dodaje piłkarz w programie "24 Godziny". - Przed laty, kiedy ja grałem w kadrze, zawodnicy też słabo grali, ale takich protestów przeciwko PZPN nie było - zaznacza.
- Można było dać tańsze ceny biletów, nie wiem czemu tak nie zrobiono - przyznaje były rzecznik PZPN Zbigniew Koźmiński. - Ale to nie jest wielki problem. Przez to nie można wszczynać takich awantur! Garstka pseudokibiców się cieszy, że od kadry odchodzą sponsorzy - przecież to jest chore! - denerwuje się na antenie TVN24 Koźmiński. - Myślę, że większość normalnych kibiców spacyfikuje tych oszołomów, którzy lżą człowieka - Grzegorz Latę nie wiadomo dlaczego i za co. To polskie piekło jest coraz gorsze. Przez 30-toma laty ich rodzice całowali po stopach Latę, a teraz wszyscy go lżą. Człowiek ledwie zaczął pracę, a nie chce się mu dać szansy - broni kolegi prezesa Koźmiński.
Zmiana władz nic nie zmieni
Co więc można zrobić - zmienić władze PZPN? - Zmiana władzach nic nie zmieni. Za dużo ludzi w związku jest skompromitowanych. Wszystko będzie jak było - pesymistycznie przewiduje Kłos. A Koźmiński dodaje: - Żeby zreformować tę piłkarską piramidę, potrzeba współdziałania, a do tego głównie potrzebna jest rola państwa. W ministerstwie od wielu miesięcy leży szeroki program szkolenia młodzieży złożony przez Jerzego Engela - bez odzewu. I tu jest problem, że nikt nie chce ze związkiem od lat rozmawiać - twierdzi Koźmiński.
Rozmów chcą więc i PZPN, i kibice. - Mam bardzo dobre zdanie o kibicach, trzeba z nimi rozmawiać, ale tylko z tymi, którym faktycznie leży na sercu dobro reprezentacji. Nie z tymi, którzy tylko chcą obrażać - zaznacza Koźmiński. - Problem leży w całej strukturze polskiej piłki, w klubach. To zależy od ministerstwa sportu, Ekstraklasy - tu jest problem, nie w tym, że ktoś zapali świeczkę pod związkiem piłkarskim - dodaje.
Nie wiadomo czyja wina w obecnym stanie polskiego futbolu, ale jedno jest pewne - z nim jest źle. - Sytuacja jest bardzo trudna, a nawet groźna. PZPN doprowadził do tego, że ludzie wyszli na ulicę. Władza piłkarska doprowadziła do tego protestu publicznego i bojkotu - ocenia z kolei pisarz i kibic piłkarski Jerzy Pilch. Sam jednak nie popiera bojkotu. - Za długo jestem kibicem, żebym obiema rękami podpisał się pod bojkotem. Mówi się na całym świecie, że futbol jest religią, a kto wierzy w piłkę, ten pilnie chodzi na stadion. Teraz doszło do zachwiania tych pryncypiów - komentuje sytuację pisarz.