Dwie dynastie, wielkie finały. San Antonio Spurs to jedyni następcy Chicago Bulls


To miał być sezon LeBrona Jamesa i Miami Heat. To oni mieli dokonać tego, czego nie udało się nikomu od czasu legendarnych Chicago Bulls Michaela Jordana. Ale piąty tytuł zdobyty przez San Antonio Spurs w ich szóstym finale powinien nam uświadomić, że jedyną ekipą godną miana następców „Byków” jest właśnie ta z Teksasu. To prawda, nie ma ona w składzie najlepszego zawodnika w historii dyscypliny i nie zdobyła sześciu pierścieni w ciągu ośmiu lat. Ale drugiego Jordana na parkietach NBA nie zobaczymy już nigdy i tamto Chicago Bulls też nigdy nie powróci. Tymczasem Tim Duncan i Greg Popovich pokazali, że tron za oceanem należy tylko do nich, bo od 15 lat korona, prędzej czy później, zawsze wraca w to samo miejsce.

Dla większości kibiców w Polsce NBA skończyła się w 1998 roku, wraz z odejściem Michaela Jordana i rozpadem dynastii „Byków”. Analizując jednak komentarze z ostatniego roku w USA trudno było się pozbyć wrażenia, że i tam wciąż opłakuje się być może najlepszą drużynę w historii sportu. Wraz ze zdobyciem trzeciego tytułu z rzędu przez Miami Heat, NBA chciało w związku z tym ogłosić powrót do ery świetności; nastawić zegarki na nowo i powiesić na ścianie nowy kalendarz sięgający wstecz do 2012 roku.

Prawie nikt jednak nie zauważył, że w czerwcu o tytuł walczyły dwie dynastie i to tak naprawdę ta druga, z San Antonio, zasłużyła na wyniesienie na ołtarze.

LeBron może tylko marzyć

Sport – jeżeli potrafimy o nim myśleć jak o części naszego życia i wspólnego doświadczenia – potrafi się stać romantyczną opowieścią i choć trudno sobie wyobrazić coś mniej romantycznego od twarzy Tima Duncana i Grega Popovicha, to nie można uciekać od tego, co oczywiste: stwierdzenia, że San Antonio Spurs skończyli właśnie (lub skończą za rok) pisanie kolejnego rozdziału historii NBA.

„Król James” przegrał właśnie trzeci z pięciu finałów, w jakich zagrał i w tym artykule pojawi się już tylko po to, by się pogrążyć.

- Chcieli nas, to nas mają – mówił LeBron kilka dni przed pierwszym meczem finałów NBA, wieszcząc porażkę San Antonio z jego ekipą drugi rok z rzędu. James chciał iść śladem Jordana i pobić swoich największych rywali tak, jak „Jego Powietrzność” uczynił to w 1997 i 1998 roku, rozbijając Utah Jazz.

Tymczasem Greg Popovich i jego zawodnicy nie chcieli jedynie zdobycia piątego tytułu. Chcieli czegoś więcej. Zemsty. Wiedzieli, że rok wcześniej, prowadząc 3-2 i będąc zaledwie sekundy od kolejnego mistrzostwa, przegrali sami ze sobą; że pierścień w 2013 r. powinien również należeć do nich. Teraz to oni czuli się mistrzami i wracali na Florydę po należą im koronę.

Spurs jak Bulls i Pistons

San Antonio zdobyło tytuł w niezwykłym stylu i niektórzy komentatorzy w USA uznali ich obecny skład za najbardziej kompletny w historii klubu. Spurs rzucali w pięciu meczach finału z porażającą skutecznością; najwyższą od czasu Chicago Bulls w finałach 1991 r. i Detroit Pistons w finałach 1989 r., gdy obie ekipy wygrywały z Los Angeles Lakers (4-1 i 4-0) trafiając aż 52,7 proc. rzutów. To w czasie finałów ‘91, w meczu nr 2 wygranym przez „Byki” 107-86, Jordan i spółka trafili 50 z 81 rzutów z gry, skutecznością 61,7 proc. ustalając rekord finałów NBA od czasu, gdy w rozgrywkach wprowadzono 24-sekundowy zegar (1954 r.). Chicago wciąż ma ten rekord dla siebie, choć do przerwy trzeciego meczu tegorocznych finałów San Antonio rzucało w Miami z oszałamiającą skutecznością 75,8 proc. (25 z 33 rzutów), z pierwszych 21 rzutów tamtego wieczora pudłując tylko dwa. W sumie jednak San Antonio przebiło w serii z Miami i Bulls, i Pistons.

Ekipa Grega Popovicha trafiła 191 razy w 362 rzutach, co w pięciu meczach dało jej olśniewający wynik 52,8 proc. – najlepszy w historii nowoczesnej koszykówki za oceanem.

Jordan, Pippen, "Byki" i upadek Magica

Spurs w tym roku przypominali zresztą „Byki” walczące o swój pierwszy tytuł we wspomnianych finałach przeciwko Lakersom Magica Johnsona z jednego, o wiele istotniejszego powodu. W 1991 roku zdobyte przez Chicago mistrzostwo zależało jak nigdy od wysiłku całej ekipy, a nie tylko geniuszu Jordana i Pippena.

23 lata temu Michael Jordan pełnił główną rolę w drugim i trzecim meczu finałów (pierwszy „Byki” przegrały). W spotkaniu wygranym 107-86 w pewnym momencie MJ trafił 13 kolejnych rzutów z gry. W trzecim meczu rzucił punkty, które zdecydowały o dogrywce, a w niej właściwie w pojedynkę pokonał rywali grających we własnej hali. W dwóch ostatnich meczach Jordan jednak asystował, a spustoszenie pod koszem Lakersów siali Scottie Pippen i John Paxson. Ten ostatni był bohaterem ostatnich minut finału, rzucając 13 punktów w kilku kolejnych akcjach, które pozbawiły złudzeń Magica Johnsona, Jamesa Worthy’ego, Vlade Divaca i Sama Perkinsa. Pippen tymczasem zbierał pod tablicami najwięcej piłek na boisku.

Jordan w tamtych finałach miał głównie uprzykrzać życie Johnsonowi. Phil Jackson przez dwie-trzy kwarty kazał swej gwieździe stawać naprzeciw większego i cięższego Magica, tak, by go zamęczyć. Potem, po przerwie, Jordan skupiał się na ataku, a na zmęczonego Johnsona „mistrz Zen” nasyłał Pippena. Ten swoimi długimi ramionami i szalonym zaangażowaniem odbierał mu resztki ochoty do gry.

Leonard zamęczył Jamesa

Greg Popovich uznawany przez wielu ekspertów za trenera równie wielkiego co Jackson, znalazł w tym roku kogoś takiego dla Jamesa. Był to Kawhi Leonard, niski skrzydłowy Spursów, który niewiarygodnymi postępami w grze poczynionymi w ostatnich dwóch latach, prawie bezbłędną obroną i niebywałą szybkością w ataku, coraz bardziej przypomina właśnie Pippena.

LeBron widzący w prawie każdej akcji przed sobą, za sobą, a wręcz wokół siebie olbrzymie ręce Leonarda, częściej niż w meczach z innymi rywalami, musiał oddawać więc piłkę kolegom z drużyny, a Heat – podobnie jak Lakers w przypadku Magica – opierający swoją grę na Jamesie, bez jego kreatywności, siły i szybkości w ataku, nie mieli czego szukać pod koszem rywali.

Kawhi Leonard za swoje wysiłki, grę pod tablicami i m.in. najlepszy w karierze mecz (nr 3 – 29 punktów), został uhonorowany nagrodą MVP finałów. Dokonał tego w wieku 22 lat i tu znów historia zatoczyła koło, bo ostatnim tak młodym zawodnikiem z tym wyróżnieniem był Tim Duncan 15 lat temu, a jeszcze wcześniej, w latach 80-tych, Magic Johnson.

W jedności siła

W przekroju całych tegorocznych finałów San Antonio Spurs mieli właściwie pięciu równorzędnych strzelców w Timie Duncanie, Tonym Parkerze, Kawhi Leonardzie, Manu Ginobilim i Dannym Greenie. Niezwykle ważną rolę (zwłaszcza w czwartym meczu) odegrał z kolei Boris Diaw, który zanotował wtedy 8 punktów, 9 zbiórek i 9 asyst. 20 punktów i 14 zbiórek Leonarda, 11 zbiórek Duncana i asysty Parkera stanowiły tylko dopełnienie dla jego gry.

Dwie dynastie

15 lat po rozpadzie dynastii „Byków” po tytuł sięgnął ten sam zespół, który dokonał tego kilka miesięcy po odejściu z Chicago Jordana, Pippena i Jacksona. Minęło tyle lat, a na ławce w Teksasie przesiaduje wciąż ten sam Greg Popovich, na parkiecie gra wciąż ten sam Tim Duncan, a od ponad 10 lat towarzyszą im Tony Parker i Manu Ginobili. Dlatego warto się zmierzyć z oczywistymi faktami.

W ostatnim ćwierćwieczu istniały w NBA tylko dwie dynastie i tylko ta druga nigdy nie upadła.

San Antonio Spurs zdobyli właśnie piąty mistrzowski pierścień. Od 1999 r. pokonali w finałach pięciu różnych rywali – New York Knicks, New Jersey Nets, Detroit Pistons, Cleveland Cavaliers (z Jamesem w składzie) i Miami Heat. Pięciu rywali za plecami zostawiły też legendarne „Byki”.

Tim i Pop

Centrum dynastii San Antonio stanowi oczywiście Greg Popovich. W ciągu 18 lat kariery jego zespół (nigdy nie trenował innego klubu) odniósł 967 zwycięstw w sezonie zasadniczym (68,6 proc.; od 1999 r. zawsze co najmniej 50), oraz 149 w play-offach (62,2 proc.). Dla porównania Jackson w ciągu 20 lat na ławce trenerskiej wygrał 1155 meczów (70,4 proc.) w sezonie zasadniczym i 229 w play-offach (68,8 proc.), zakładając pierścień 11 razy (13 finałów).

Drugi z filarów dynastii, Tim Duncan, to bezsprzecznie najlepszy silny skrzydłowy w historii ligi. O jego wielkości mówi wyraźnie jedna podstawowa statystyka używana w NBA do określania produktywności zawodnika. To osiągnięcia zawodnika na parkiecie w ciągu 36 minut, jakie średnio przebywa on na boisku w czasie meczu.

Duncan, zarówno w 1997 r., gdy debiutował w NBA jako 21-latek, jak i w 2014 r. jako 38-latek, w przekroju ponad 1200 gier, pod koniec każdego z 17 sezonów spędzonych w lidze zdobywał średnio w ciągu trzech kwart między 17 a 22 punktami oraz 10 a 12 zbiórkami. W czwartym meczu finałów pobił rekord największej liczby double-double w historii posezonowych rozgrywek, który do tej pory należał do Magica Johnsona. To dzięki Duncanowi na przełomie wieków dwa tytuły zdobył jeden z najlepszych centrów w historii czekający na nie całą karierę – David Robinson (w 1999 i 2003 roku).

Skrzydłowy od 17 lat rzuca z 50-proc. skutecznością z gry, dwa razy został MVP ligi (2002 i 2003), trzy razy MVP finałów (1999, 2003, 2005), a 10 razy wpisano go do najlepszej „piątki” ligi (All-NBA First Team).

Duncan ma na koncie prawie 14 tys. zbiórek i jeżeli zagra w przyszłym sezonie, to w obecnej formie awansuje na 8. miejsce w historii w tej statystyce. Jest też 8. najczęściej blokującym zawodnikiem (2791) od momentu powołania do życia NBA w 1949 roku. W końcu, Duncan ma też 12. najwyższy współczynnik produktywności (efficiency) w historii, a tuż przed nim znajdują się Kareem Abdul-Jabbar i Charles Barkley.

Francuski łącznik

Trzeci filar San Antonio to "emigrant" z Europy - Tony Parker. Francuz o mizernych warunkach fizycznych (185 cm, niespełna 80 kg) w drafcie NBA w 2001 r. został wybrany przez ekipę z Teksasu dopiero jako 28. zawodnik w kolejności. Nikomu przed Popovichem nie przyszło do głowy zaufanie rozgrywającemu, a ten pod okiem nowego trenera od pierwszego sezonu zaczął grać w pierwszym składzie. Początkowo notował 9 punktów i 4 asysty w meczu. Gdy przepracował jeszcze jedno lato, w statystykach pojawiły się liczby 15 i 5, a Spurs w czerwcu 2003 roku zdobyli drugi tytuł. To również dzięki Parkerowi David Robinson - jeden z najlepszych centrów w historii ligi - zakończył swoją karierę w sposób, w jaki udało się to tylko garstce. Na samym szczycie. W niedzielę w Teksasie "admirał" ściskał szczęśliwy całą trójkę.

Geniusz Francuza w ciągu 12 lat gry nie przejawiał się nigdy w wielkich indywidualnych osiągnięciach, a w niebywałej inteligencji i dbaniu o to, by jego rywale nie mieli chwili wytchnienia na boisku. Od zawsze muszą się oni dostosowywać do płynnej gry San Antonio w ataku, która z zewnątrz chwilami wygląda jak kocioł i odbywa się w ruchu okrężnym z Parkerem wędrującym po "orbicie", od jednego szczytu parkietu do drugiego.

Wiadomo już dziś, że Parker będzie zapamiętany w NBA jako jedna z najbardziej cwanych gwiazd. Bo jak inaczej wytłumaczyć to, że zawodnik lżejszy średnio o 20 kg i niższy o 20 cm od rywali rzuca w przeciągu swojej kariery z niemal 50-proc. skutecznością?

Bulls, Spurs i nikt więcej

Greg Popovich, Tim Duncan, Tony Parker, a także Manu Ginobili, któremu też należałoby poświęcić oddzielny artykuł, stanowią zręb największej dynastii w historii współczesnej koszykówki. Tworzą skład, jakiego nigdy nie miało nawet Chicago Bulls, bo Jordan, Pippen i Jackson zdobyli tytuły w latach 1991-93 i 1996-98 mając dwa kompletnie różne "zaplecza".

W obu miastach stworzona została jednak w czasach ich świetności głęboko już zakorzeniona kultura gry. San Antonio – nawet po odejściu swoich czterech gwiazd – nigdy nie będzie grało inaczej. Chicago – choć przez ponad dekadę po rozpadzie dynastii wciąż szukało swojego miejsca i dopiero w ostatnich latach zaczęło się liczyć w walce na wschodzie USA – również nigdy nie zrezygnowało z położenia największego ciężaru gry na obronę, która zdefiniowała ich styl walki na boisku. Spurs i Bulls to dziś drużyny, których grę każdy fan NBA rozpoznaje bez problemu.

San Antonio Spurs, zdobywając piąty tytuł w ciągu 15 lat, dołączyło do grona największych sportowych dynastii w dziejach. Ich wielkość, tak jak wielkość "Byków", przez lata urośnie do rangi mitu.

Autor: Adam Sobolewski / Źródło: tvn24.pl

Pozostałe wiadomości

Burzowy sobotni wieczór w części kraju. W miejscowości Radgoszcz (Wielkopolska) wiatr poderwał dmuchany zamek, cztery osoby zostały poszkodowane. W Kiełbicach (Zachodniopomorskie) ewakuowano kilkudziesięciu harcerzy przebywających na obozie.

W Zachodniopomorskim ewakuacja, w Wielkopolsce cztery osoby poszkodowane

W Zachodniopomorskim ewakuacja, w Wielkopolsce cztery osoby poszkodowane

Źródło:
TVN24, PAP

Wizyta premiera Węgier Viktora Orbana w Kijowie to był gest, który miał niewątpliwie poprawić jego wizerunek wewnątrz Unii Europejskiej. Ale przekaz, jaki wysłał z Ukrainy, był dokładnie przekazem putinowskim - stwierdził w "Faktach po Faktach" Jerzy Marek Nowakowski, prezes Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego, były ambasador na Łotwie i w Armenii. Marek Ostrowski, dziennikarz tygodnika "Polityka" powiedział, że Orban ewidentnie szkodzi sprawie Europy.

Dla Kijowa pieredyszka, dla Putina raport

Dla Kijowa pieredyszka, dla Putina raport

Źródło:
TVN24

To jest efekt wyczerpania się modelu przywództwa Jarosława Kaczyńskiego - powiedział w "Faktach po Faktach" wicemarszałek Senatu Michał Kamiński, komentując problemy z wyborem przez PiS marszałka w Małopolsce, gdzie ma większość w sejmiku. - To nie jest tak, że to się wydarzyło nagle. To jest taki długotrwały proces, którego w tej chwili widzimy spektakularny koniec - stwierdziła Joanna Kluzik-Rostkowska (KO).

"To jest efekt wyczerpania się modelu przywództwa Jarosława Kaczyńskiego"

"To jest efekt wyczerpania się modelu przywództwa Jarosława Kaczyńskiego"

Źródło:
TVN24

W sobotę w obwodzie rówieńskim na zachodzie Ukrainy ciężarówka transportująca ropę zderzyła się z minibusem. Nie żyje 14 osób, w tym sześcioletnie dziecko. Przeżyła tylko jedna osoba - donosi Reuters, powołując się na miejscowe służby ratunkowe.

Cysterna zderzyła się z minibusem. Przeżyła tylko jedna kobieta

Cysterna zderzyła się z minibusem. Przeżyła tylko jedna kobieta

Źródło:
Reuters, tvn24.pl

2 lipca w Katowicach z okna na trzecim piętrze budynku mieszkalnego wypadł 2,5-letni chłopiec. Przeżył, ale z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala, gdzie jego stan poprawia się. Policja apeluje: mając dzieci w domu, zadbajmy, żeby okna i drzwi były zawsze zabezpieczone, to sprawa życia i śmierci. Historie ku przestrodze.

Mając dzieci, należy zamykać okna w domu. Ciekawość malucha może doprowadzić do tragedii

Mając dzieci, należy zamykać okna w domu. Ciekawość malucha może doprowadzić do tragedii

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

Na zalewie Wióry (woj. świętokrzyskie) doszło do tragicznego wypadku. Wstępne ustalenia policji mówią o tym, że 12-letni chłopiec i 44-latek spadli z materaca do wody, gdy podczas skrętu doszło do zderzenia z drugim skuterem. Dziecko było reanimowane, jego życia nie udało się uratować.

12-latek utopił się, spadł z materaca ciągniętego przez skuter wodny

12-latek utopił się, spadł z materaca ciągniętego przez skuter wodny

Źródło:
tvn24.pl

17-latka w Skorzęcinie (Wielkopolskie) utonęła w sobotę po tym, jak wyskoczyła z rowera wodnego do jeziora bez kapoku.

17-latka zeskoczyła z roweru wodnego. Nie żyje 

17-latka zeskoczyła z roweru wodnego. Nie żyje 

Źródło:
PAP

Pogoda na jutro. Nocą przez Polskę wędrować będą burze z ulewami i porywistym wiatrem. Gwałtowne zjawiska prognozowane są także na niedzielę 7.07, kiedy termometry pokażą od 21 do 31 stopni Celsjusza.

Pogoda na jutro - niedziela 7.07. Nocna wędrówka ulewnych opadów

Pogoda na jutro - niedziela 7.07. Nocna wędrówka ulewnych opadów

Źródło:
tvnmeteo.pl

Najpierw pojechał do Ukrainy, gdzie jeszcze świeża jest krew ofiar rosyjskiego imperializmu. Później jedzie ściskać prawicę komuś, kto za tę krew ofiar odpowiada - mówił w sobotę marszałek Sejm Szymon Hołownia. Ocenił, że "jest w tym coś okrutnego". Premier Donald Tusk spytał, "czy ktoś czuje się bezpieczniej po rozmowie Orbana z Putinem".

"Jest w tym coś okrutnego", "czy ktoś czuje się bezpieczniej?"

"Jest w tym coś okrutnego", "czy ktoś czuje się bezpieczniej?"

Źródło:
PAP

Burza tropikalna Beryl zmierza w stronę Teksasu, a jej dotarcie do amerykańskiego lądu prognozowane jest na poniedziałek. Przedtem może ona przybrać na sile i ponownie stać się huraganem, choć już nie tak silnym, co można było zaobserwować w ostatnich dniach na Karaibach. Tam wciąż trwa usuwanie skutków silnego wiatru i ulewnych opadów.

"Przygotowujemy się na najgorszy scenariusz"

"Przygotowujemy się na najgorszy scenariusz"

Aktualizacja:
Źródło:
CNN, PAP, NHC

Premier Węgier Wiktor Orban poleciał w piątek do Moskwy w drodze na szczyt Organizacji Państw Turkijskichej w Azerbejdżanie. Dawniej Władimir Putin mógł postrzegać takie zachowanie jako upokorzenie, ale teraz jest mu to na rękę - ocenił w Dmytro Tużanski, ukraiński politolog, szef Instytutu Strategii Środkowoeuropejskiej w Użhorodzie.

Taki gest byłby kiedyś upokorzeniem dla Putina

Taki gest byłby kiedyś upokorzeniem dla Putina

Źródło:
PAP

Zdobyć szczyt Śnieżki to nie lada wysiłek, ale zrobić to, mając na sobie pełny strażacki ekwipunek - to dopiero wyczyn. "Strażak na szlak" to pomysł na wsparcie pozyskiwania szpiku. Na szczyt strażacy wchodzą w grupach po 100 osób. Celem jest nie tylko zbieranie funduszy dla Fundacji DKMS, ale również zwiększenie świadomości społecznej.

Strażacy z ekwipunkiem wspinają się na Śnieżkę, żeby promować dawstwo szpiku

Strażacy z ekwipunkiem wspinają się na Śnieżkę, żeby promować dawstwo szpiku

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

Victoria Starmer jest żoną nowego brytyjskiego premiera, Keira Starmera. Jednym z wątków wspominanych w tym kontekście przez media są jej polsko-żydowskie korzenie. Do jej pochodzenia nawiązał w sobotę szef polskiego rządu Donald Tusk.

Żona nowego brytyjskiego premiera ma związki z Polską. Kim jest Victoria Starmer?

Żona nowego brytyjskiego premiera ma związki z Polską. Kim jest Victoria Starmer?

Źródło:
PAP, tvn24.pl, BBC

Przed fałszywymi stronami podszywającymi się pod portal rządowy ostrzega zespół cyberbezpieczeństwa w Komisji Nadzoru Finansowego (CSIRT KNF). Dodaje także, że oszuści "zachęcają do wybrania banku, w którym posiadamy rachunek" i próbują wyłudzić dane logowania.

Podszywają się pod portal rządowy. "Zachęcają do wybrania banku"

Podszywają się pod portal rządowy. "Zachęcają do wybrania banku"

Źródło:
tvn24.pl

Strażnicy graniczni interweniowali na pokładzie samolotu, który miał odlecieć z Lotniska Chopina do Wenecji. Powodem był agresywny pasażer, który nie chciał zakończyć rozmowy telefonicznej i nie stosował się do poleceń personelu.

Był agresywny, nie chciał zakończyć rozmowy telefonicznej, strażnicy graniczni wyprowadzili go z samolotu

Był agresywny, nie chciał zakończyć rozmowy telefonicznej, strażnicy graniczni wyprowadzili go z samolotu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Rodzice trzymiesięcznego chłopca, u którego "stwierdzono liczne obrażenia mózgu powstałe na przestrzeni co najmniej kilku tygodni", usłyszeli zarzuty znęcania się fizycznego nad dzieckiem i spowodowania ciężkich obrażeń. To 35-letnia adwokatka i 37-letni lekarz. Ich pełnomocnik przekazał, że nie przyznali się do stawianych zarzutów.

Zarzuty dla rodziców niemowlaka z obrażeniami mózgu. Ojciec dziecka, lekarz, był karany

Zarzuty dla rodziców niemowlaka z obrażeniami mózgu. Ojciec dziecka, lekarz, był karany

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, TVN24

Na razie nie widać końca gorącej, ale i burzowej pogody. Po upalnym weekendzie poniedziałek przyniesie trochę niższą temperaturę, ale od wtorku znów popłynie do nas zwrotnikowe powietrze. Termometry w kolejnych dniach pokażą nawet 34 stopnie Celsjusza. Wrócą też gwałtowne zjawiska.

Krótka przerwa od upału, po niej nawet 34 stopnie

Krótka przerwa od upału, po niej nawet 34 stopnie

Źródło:
tvnmeteo.pl

Tragiczny wypadek w miejscowości Borzęcin Duży. Kierujący autem osobowym potrącił dwóch nastolatków. Jeden zginął na miejscu. Policja podała, że kierowca był pijany, miał prawie trzy promile.

Jechali rowerami na zbiórkę drużyny pożarniczej, potrącił ich pijany kierowca. Jeden z 12-latków zginął

Jechali rowerami na zbiórkę drużyny pożarniczej, potrącił ich pijany kierowca. Jeden z 12-latków zginął

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP
Pan miał swój Excel, a chłop - zespół stresu pourazowego

Pan miał swój Excel, a chłop - zespół stresu pourazowego

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Przedstawiamy apel wydawców mediów cyfrowych skierowany do polityków. Ma zwrócić uwagę na regulacje odnośnie relacji gigantów technologicznych z mediami. Platformy takie jak Google i Facebook regularnie korzystają z treści mediów, obracając nimi, monetyzując, ale nie dzieląc się zyskami, co uderza bezpośrednio w redakcje i dziennikarzy.

Polskie media apelują do polityków

Polskie media apelują do polityków

"Przestrzegamy przed pochopnym przyjmowaniem przepisów, które jedynie pozornie poprawiając pozycję wydawców, mogą uniemożliwić nam zawarcie umów licencyjnych" - pisze polski oddział Google'a w liście do senatorów i senatorek cytowanym przez Interię. Cyfrowy gigant ocenia postulaty środowiska wydawców jako "niewłaściwe" i pisze o konsekwencjach przyjęcia ich. - To jest groźba przekazana wprost. Ona nawet nie jest zawoalowana - komentuje list Google'a Andrzej Andrysiak, wydawca "Gazety Radomszczańskiej", członek Stowarzyszenia Gazet Lokalnych.

Google pisze list do senatorów. "To jest groźba przekazana wprost. Ona nawet nie jest zawoalowana"

Google pisze list do senatorów. "To jest groźba przekazana wprost. Ona nawet nie jest zawoalowana"

Źródło:
tvn24.pl, interia.pl

Najpierw musimy się zastanowić nad odpowiedzialnością samego ministra sprawiedliwości, ale być może w tym kontekście także premiera - powiedział o Zbigniewie Ziobrze i Mateuszu Morawieckim w specjalnym wydaniu programu "#BezKitu" w TVN24 obecny szef resortu Adam Bodnar. Odniósł się w ten sposób do kwestii badania nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości i odpowiedzialności za tę aferę członków poprzedniego rządu. Zaznaczył, że list Jarosława Kaczyńskiego do Ziobry ujawniony w ostatnich dniach "ma szczególne znaczenie" i był jedną z podstaw dla przygotowania wniosku o uchylenie immunitetu byłemu wiceministrowi Marcinowi Romanowskiemu.

Afera rządu PiS. Bodnar o "liście, który ma szczególne znaczenie"

Afera rządu PiS. Bodnar o "liście, który ma szczególne znaczenie"

Źródło:
TVN24

Treściwe, pełnokrwiste relacje, a do tego smoki, miecze i magia Westeros – oto co zdaniem Eve Best, odtwórczyni roli Rhaenys Velaryon, przyciąga widzów do "Rodu smoka". Jej serialowy małżonek u źródeł popularności serialu upatruje połączenia "epickości i kameralności". Jak na planie kreowana jest pierwsza z nich? Jak z kręcone były sceny na morzu i kadry z udziałem smoków? O tych i innych wątkach gwiazdy produkcji opowiadają w rozmowie z reporterką TVN24 Eweliną Witenberg.  

"Ród smoka". W drugim sezonie więcej politycznych intryg

"Ród smoka". W drugim sezonie więcej politycznych intryg

Źródło:
TVN24

Wakacje na greckiej wyspie, w malowniczym regionie Włoch, a może w hotelu Drakuli? W ofercie platformy Max nie brakuje filmów w sam raz na letni wieczór. Co warto obejrzeć?

Pięć dobrych filmów na letni weekend

Pięć dobrych filmów na letni weekend

Źródło:
tvn24.pl

Posłowie nie posłuchali apelu mediów, teraz czas na senatorów. Chodzi o nowelizację ustawy o prawie autorskim, która jest wdrożeniem przepisów unijnej dyrektywy, regulującej kwestie wynagrodzenia za wykorzystywanie utworów. Jak przestrzegają najwięksi polscy wydawcy, przepisy w kształcie, który przyjął Sejm, są bardzo niekorzystne dla mediów i mogą doprowadzić do zamknięcia wielu z nich. Zapytaliśmy największe koncerny o komentarz do nowych regulacji. Na naszą prośbę odpowiedział Google.

Dlaczego uchwalana ustawa o prawie autorskim może oznaczać likwidację wielu mediów

Dlaczego uchwalana ustawa o prawie autorskim może oznaczać likwidację wielu mediów

Źródło:
tvn24.pl

W najnowszym "Kadrze na kino" Ewelina Witenberg opowiedziała o najgłośniejszych filmowych premierach tego tygodnia. Na wielki ekran trafił między innymi horror "MaXXXine", trzecia części trylogii Ti Westa. Wspomniała także o ekscentrycznych ubraniach Eltona Johna, które trafiły na aukcję.

Co warto obejrzeć. Ewelina Witenberg podsumowuje. "Kadr na kino" w TVN24

Co warto obejrzeć. Ewelina Witenberg podsumowuje. "Kadr na kino" w TVN24

Źródło:
tvn24.pl