Po sześciu latach świetności podwójni mistrzowie Europy i mistrzowie świata abdykują. Ich hegemonia skończyła się po dwóch dotkliwych porażkach na kolejnym mundialu. Już nawet w Hiszpanii pisze się, że "tiki-taka umarła". Jakie są przyczyny zgonu pacjenta?
Piłkarska Hiszpania przeżywa jedną z największych traum w XXI wieku. Oddaje reprezentacyjny tron (z klubowym nie jest jeszcze tak źle, Real wygrał przecież Ligę Mistrzów) upokorzona. Zabrani przez Vicente del Bosque do Brazylii piłkarze mieli bronić tytułu, tymczasem pakują walizki już po dwóch meczach, siedmiu straconych bramkach i tylko jednej zdobytej i to z rzutu karnego. To pierwszy obrońca tytułu, który następny mundial kończy po 180 minutach.
Czego/kogo zabrakło hiszpańskiej reprezentacji, żeby uniknęła kompromitacji?
BRAMKARZA. Bo widać było wyraźnie, że rola rezerwowego w Realu odcisnęła piętno na Casillasie. To nie był ten sam Iker co na Euro 2012 czy dwa lata wcześniej w RPA. Nie emanował spokojem, do tego popełniał katastrofalne błędy (jak z Holandią, gdy oddał piłkę Van Persiemu, czy z Chile, gdy zdrzemnął się przy dobitce Aranguiza).
LIDERA. Kogoś, kto jedną akcją (celnym strzałem, sprintem, heroicznym wślizgiem) zatrzyma zjeżdżający nieuchronnie w przepaść wózek z napisem "La Roja". Kogoś takiego jak nieustępliwy Carles Puyol czy Andres Iniesta z finału MŚ w RPA.
GŁODU ZWYCIĘSTWA. O braku motywacji u Hiszpanów mówiło się od dawna, ale do tej pory wszyscy - od Del Bosque przez Ramosa po Torresa - zgodnie przyznawali, że u sportowca z taką sytuacją nie może być mowy. Po porażce z Chile Xabi Alonso już nie owijał w bawełnę. - Zabrakło nam głodu sukcesu. Nie byliśmy mentalnie przygotowani - skwitował.
FERNANDO LLORENTE. Kosztem brylującego w Juventusie (18 goli w 45 występach) napastnika pojechał podebrany Brazylijczykom Diego Costa, który nie odnalazł się w hiszpańskim mechanizmie.
ODWAGI. Del Bosque uparcie stawiał na wypalonych, leciwych i ostatnio zawodzących piłkarzy. Do Brazylii zabrał bezbarwnego od dawna Xaviego, nieskutecznych Davida Villę i Fernando Torresa, a w kraju został cały zastęp zdolnej młodzieży, choćby mistrzów Europy do lat 21 z ubiegłego roku (Dani Carvajal, Alberto Moreno, Isco, Asier Illarramendi).
ZASKOCZENIA. Sześć lat (tyle minęło od Euro 2008 i pierwszego tytułu ustępującej generacji hiszpańskich piłkarzy) to wystarczający czas, żeby znaleźć antidotum na strategię każdej drużyny. A opierająca się na mnożeniu setek szybkich i krótkich podań tiki-taka Hiszpanów (również Barcelony, a o ostatnio Bayernu) początkowo imponowała, z czasem nudziła, a następnie była łatwa w unicestwieniu. A alternatywy Del Bosque (ani Guardiola w Barcelonie i Bayernie) nie wymyślił.
ZDROWIA. Kilku zawodników Del Bosque ma za sobą sezon, w którym notorycznie zmagało się z urazami. Xabi Alonso i Sergio Busquets narzekali na pachwinę. Diego Costa dopiero niedawno doszedł do siebie po kontuzji mięśnia uda, z powodu której na finiszu ostatniego sezonu zagrał kilkanaście minut. Długą listę problemów zdrowotnych miał Jordi Alba. Zasadne jest więc pytanie, po co pojechali do Brazylii?
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl