Czwartek, 19 listopada Pura vida - czyli czyste życie. Taką mądrość życiową z wizyty zagranicznej przywiózł do studia TVN24 Michał Listkiewicz. Przyniósł także zarzut niegospodarności. - Spodziewałem się, że sprawa wypłynie, ale mam czyste sumienie. O sprawie nie pamiętam, to było 10 lat temu - mówił.
Zarzut niegospodarności dotyczy 2000 r., kiedy Michał Listkiewicz był prezesem PZPN. Według prokuratury, były szef piłkarskiej centrali nakazał przelanie wielomilionowej kwoty z tytułu praw telewizyjnych należnej Widzewowi nie na konto klubu z Łodzi, a niemieckiej firmy należącej do Andrzeja G. (jeden z byłych właścicieli łódzkiego klubu).
Nigdy się nie przyzna
- Rozmowa z panią prokurator była zaaranżowana wcześniej. Nie było żadnego zatrzymania. Nie było ze mną prawnika, więc odmówiłem składania zeznań. Umówimy się z panią prokurator w innym terminie - zdradził. Do zarzutu w żaden sposób się nie poczuwa. - Nigdy się nie przyznam, bo nie mam do czego. Mam czyste sumienie - podkreślił i dodał: "Wybronię się, to mój problem, a nie PZPN".
Pura vida a la Listek
Skoro jest niewinny, to skąd taki zarzut? - Prokuratura robi swoją pracę, a zarzuty są po to, żeby wykazać, że jest się niewinnym - wyjaśnił. Bo jak zdradził, wracając z Kostaryki przywiózł mądrość życiową: "jest nią czyste życie".