Muzyka z głośników kościelnych płynęła od samego rana do późnego wieczora – narzekali mieszkańcy Rawicza. Proboszcz odpowiadał będzie za to w sądzie. - Usłyszał zarzut zakłócania spokoju – informuje Beata Jarczewska, oficer prasowy rawickiej policji.
Gdy otwierali latem okno, nie słyszeli telewizora ani siebie - twierdzą mieszkańcy domów w pobliżu rawickiej fary. Próbowali zwracać uwagę na to proboszczowi, ale to nie przyniosło rezultatów.
Przygotowali więc petycję. Podpisało ją 98 osób. Trafiła do kościoła, ale też do starostwa i na policję.
Nie wyłączyli, ale ściszyli
Ks. Józef Podemski, były proboszcz Parafii Chrystusa Króla i Zwiastowania NMP w Rawiczu, który do dziś sprawuje opiekę nad dzwonami elektrycznymi, odniósł się do tej sprawy w oświadczeniu, które parafia zamieściła na stronie internetowej. Poinformował, że petycja zawierała żądanie całkowitego wyłączenia zewnętrznego nagłośnienia podczas wszystkich mszy św. niedzielnych. A na to zgodzić się nie mógł.
"Czy jakikolwiek odpowiedzialny proboszcz mógłby się na to zgodzić, kiedy wielu wiernych pozostaje z rożnych względów na zewnątrz kościoła i byliby pozbawieni możliwości uczestnictwa we mszy św.? Szczególnie w czasie pandemii, kiedy zobowiązani jesteśmy do zachowania odpowiednich odstępów i jest ograniczona ilość miejsc w kościele" – napisał ks. Józef Podemski.
Zrobił coś innego - głośniki ściszył. Dlatego gdy petycja trafiła do starostwa, rada jednogłośnie ją odrzuciła. - Ksiądz zaprzestał tych transmisji i ściszył tę emisję - potwierdza Adam Sperzyński, starosta rawicki.
Sprawą zbyt dużego hałasu emitowanego przez kościelne głośniki zajęła się też policja. I zdecydowała o postawieniu zarzutów ks. Wojciechowi Prostakowi. - Proboszcz usłyszał zarzut zakłócania spokoju poprzez nadawanie utworów przez zewnętrzne głośniki świątyni w okresie od marca do września ubiegłego roku – poinformowała aspirant sztabowy Beata Jarczewska, oficer prasowy rawickiej policji.
Twierdzi, że włączał, gdy ludzie stali na mszy
Proboszcz w tej sprawie złożył wyjaśnienia. Tłumaczył policjantom m.in., że to forma wsparcia wiernych w okresie pandemicznym.
Potwierdził to w rozmowie z TVN24. - W czasie pandemii, od marca do września, korzystając z tego nagłośnienia zewnętrznego, gdy ludzie stali pod kościołem, to dawaliśmy im możliwość słyszenia tego, co się dzieje w kościele, całej liturgii. A potem wchodzili i przyjmowali komunię świętą - tłumaczy ks. Wojciech Prostak, proboszcz parafii Chrystusa Króla i Zwiastowania NMP w Rawiczu.
Ale nie tylko. - Pieśń "Święty Boże, święty mocny" o godzinie 21 była mocna, no ale no pandemia to jest coś takiego, co jest czymś bardzo przykrym, trudnym - mówi.
W oświadczeniu byłego proboszcza czytamy, że zarzutów nie poprzedziło żadne wiarygodne badanie poziomu hałasu.
"Posiadam aparat do mierzenia poziomu hałasu. W ostatnią niedzielę sprawdziłem w momencie kiedy ks. Patryk miał kazanie a mówił dosyć głośno. Mierzyłem w najbliższym miejscu od głośników przy bibliotece. Poziom hałasu przy włączonych głośnikach wzrósł zaledwie od 1 do 12 decybeli, średnio więc od 6 do 7 decybeli. Jeśli się ktoś orientuje to wie, że to bardzo niewiele to tak jak odgłos oddechu z ok. pół metra. To pomiar na zewnątrz a co dopiero w mieszkaniu" – przekonywał, dodając, że jego badania nie mogą być w sprawie dowodem.
Jak podkreślił we wrześniu, "dla świętego spokoju", wyłączone zostały dzwony elektroniczne.
"Stawiają mnie przed sądem jak przestępcę"
Mimo to policja zdecydowała o skierowaniu sprawy do sądu. - Pracuję 30 lat prawie wśród przestępców w rawickim więzieniu. I teraz mnie też stawiają przed sądem jak przestępcę - ubolewa ks. Prostak.
Takiego obrotu sprawy nie spodziewała się autorka petycji. - My nie chcemy żadnej kłótni, wojny (...) Ja nie mam nic przeciwko księdzu, kościołowi i tak dalej (...) Po prostu chcę, żeby do niego dotarło, że on nie ma nam tak głośno włączać tej muzyki - mówi pani Dorota.
Zaskoczeni są też inni mieszkańcy, którzy podpisali się pod petycję. Jak mówi proboszcz, jeden z parafian przyszedł go nawet przeprosić za podpisanie tej petycji, bo nie wiedział jakie to będzie miało konsekwencje. – Powiedział takie ładne zdanie, że to, że coś jest nagłaśniane z kościoła, to ukłon ze strony księdza wobec ludzi, którzy podczas pandemii nie mogą wejść do kościoła - powiedział TVN24 ks. Prostak.
A jego poprzednik ks. Podemski apeluje do mieszkańców o wycofanie swoich podpisów. "Sprostowanie można złożyć w kopercie w biurze parafialnym u księdza proboszcza i u mnie" – przekazał.
Jak podkreślił, oskarżenie pojawia się w czasie, kiedy środowiska antykościelne "dokonują niespotykanego dotąd przeogromnego ataku na Kościół, kapłanów, oraz ludzi wierzących". "Nie cofają się nawet przed dewastacją świątyń czy przemocą fizyczną na kapłanów, szuka się wszelkich okazji by Kościołowi i kapłanom dokuczyć, a jeśli się znajdzie jakiś paragraf - ukarać, by wypchnąć Kościół w ogóle z przestrzeni publicznej. O takich wydarzeniach słyszymy niemal każdego dnia w wielu środkach przekazu. Pytam się więc, jaka intencja i cel miały przyświecać tej petycji i oskarżeniu" – napisał autor oświadczenia.
O sprawie poinformował serwis rawicz24.pl Pod koniec ubiegłego roku mandatem za zbyt głośne dzwony została ukarana jedna z poznańskich parafii. Proboszcz parafii Zmartwychwstania Pańskiego na poznańskiej Wildzie ks. Stanisław Pankiewicz poinformował w grudniu, że "bardzo przeszkadzające niektórym parafianom" dzwony zostaną całkowicie wyłączone.
Źródło: PAP,TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Google Street View