12-letnia dziewczynka, która wracała ze szkolnej wycieczki, została zupełnie sama na konińskim parkingu przy autostradzie A2. Autobus z klasą odjechał bez niej. Przez około pół godziny była bez opieki. Sprawą zajmie się prokuratura i kuratorium.
Zgłoszenia o zdarzeniu policja dostała z dwóch źródeł. - O całej sytuacji dowiedzieliśmy się od rodziców, do których zadzwoniła dziewczynka. Zawiadomiła nas też kobieta, która akurat przebywała na parkingu, zgłosiła nam, że widziała dziecko bez opieki - informuje Iwona Liszczyńska z Komendy Wojewódzkiej w Poznaniu.
Dziecko przebywało samo przez około 30 minut.
- Opiekunowie pozostawili dziewczynkę przy bramkach wjazdowych na autostradę. Organizatorzy sami zorientowali się, że brakuje jednego z wychowanków, i po pół godzinie wrócili do dziewczynki, którą zdążyli zająć się policjanci - komentuje Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej w Poznaniu.
O sprawie poinformowano już prokuraturę. Biegli zdecydują, czy postawią zarzuty opiekunom wycieczki. Sytuacji przyjrzy się też Lubuskie Kuratorium Oświaty, które zbada, jakie zasady zostały naruszone przez wychowawców. Dziewczynce nic się nie stało.
Zawinił opiekun?
Co powinien był zrobić nauczyciel? Jak powinien się zachować w sytuacji, gdy wypuścił grupę z autokaru? O komentarz poprosiliśmy Wielkopolskie Kuratorium Oświaty - tej placówce nie podlega szkoła, do której uczęszcza dziewczyna, ale takie same zasady obowiązują nauczycieli w całym kraju.
Kuratorium podkreśla, że w takich przypadkach nauczyciel powinien szczególnie uważać na dzieci. - Opiekun odpowiada za wszystko. Wychodzi pierwszy, wraca jako ostatni, cały czas sprawdza skład i liczy uczestników wycieczki. Tutaj ktoś wyraźnie nie dopełnił swoich obowiązków i prawdopodobnie zostanie ukarany zgodnie z zasadami przyjętymi w szkole - mówi Alicja Rajewicz z Wielkopolskiego Kuratorium Oświaty.
Autor: ww / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24