Ponad 50 tys. złotych brakuje, aby Kamila Mydlikowska otrzymała szansę na powrót do zdrowia. Dziewczyna po nieszczęśliwym wypadku została sparaliżowana. Teraz czeka na specjalistyczną operację w Indiach. Jednak na leczenie brakuje pieniędzy. Pomóc może każdy.
Kamila do niedawna była typową, zazwyczaj uśmiechniętą nastolatką. Marzyła o studiach weterynaryjnych, ale jej plany i dotychczasowe zdrowe życie przerwał tragiczny wypadek, do którego doszło dwa lata temu. Gdy dziewczyna wracała ze szkoły uderzył w nią samochód.
Nieszczęśliwy wypadek
- Ostrożnie chciałam przejść przez jezdnię. Nic nie jechało, więc przeszłam jeden pas, potem drugi pas. Jedną nogą byłam na zejściu. A potem obudziłam się w szpitalu - opowiada Kamila. Kierowca został uniewinniony, bo zdaniem policji Kamila przechodziła przez jezdnie w niedozwolonym miejscu. Problem w tym, że inaczej przejść się nie da. Na drodze krajowej, która przecina niewielką wieś nie ma przejścia dla pieszych. Mimo to cała wina spadła na dziewczynę. - Jak została uderzona to miała złamaną lewą nogę, zmiażdżoną miednicę i połamany kręgosłup - mówi Eugeniusz Pomorski, ojciec zastępczy Kamili. Dziewczyna odzyskała przytomność w szpitalu. Była całkowicie sparaliżowana. Przez kilka pierwszych miesięcy po wypadku nie mogła mówić. Od tamtej pory praktycznie cały czas przebywa w ośrodkach rehabilitacyjnych i szpitalach. Efekty są już widoczne. Kamila swobodnie mówi i zaczęła też wykonywać pierwsze, niepewne ruchy rękoma. - Ma osiągnąć jak największą samodzielność ruchową. Na początku nie mogła ruszyć ręką, nogą, a w tej chwili pojawiają się ruchy - mówi Barbara Stocka, specjalista rehabilitacji ruchowej w Szpitali im. Jurasza w Bydgoszczy.
Ogromna szansa
Nawet najlepsza rehabilitacja nie pozwoli jej stanąć na nogi i normalnie chodzić. Kamila ma przerwany rdzeń kręgowy. Żadna klinika w Polsce, ani nawet w całej Europie nie leczy tak poważnego urazu. - Powiedzieli mi, że nie będę sama oddychać, jeść, a jest inaczej. Dodatkowo pojawiła się szansa, że może być jeszcze lepiej - opowiada Kamila Mydlikowska. Ta szansa to eksperymentalne leczenie komórkami macierzystymi w Chinach lub Indiach. Tamtejsze kliniki mają doświadczenie i sukcesy w takim leczeniu. Dokumentacja medyczna Kamili trafiła już do kliniki w Indiach i po weryfikacji dokumentów przez tamtejszych lekarzy dziewczyna została zakwalifikowana na leczenie. Jednak na drodze do kuracji są pieniądze. Cała terapia to koszt około 130 tys. złotych. Do tego trzeba doliczyć także koszt przelotu. W akcję zbierania pieniędzy dla Kamili włączyło się już wielu ludzi - praktycznie całe lokalne środowisko.
Jak pomóc?
Całkowity koszt leczenia przerasta możliwości rodziców zastępczych i lokalnej społeczności. Mimo ogromnego zaangażowania wielu osób nadal brakuje ponad 50 tys. złotych.
Aby pomóc sfinansować terapię wystarczy przelać dowolną kwotę na poniższy numer konta.
Autor: msz//rzw / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV