Po dwóch godzinach zakończyło się przesłuchanie policjanta, podejrzanego w związku z tragicznymi wydarzeniami w Kutnie. Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty, grozi mu 5 lat pozbawienia wolności. Prokuratura nie wystąpiła o areszt. Jeszcze w sobotę funkcjonariusz ma ze szpitala wyjść do domu. Nie przyznał się do winy.
W kutnowskiej komendzie od strzałów ze służbowej broni policjanta zginął przesłuchiwany 29-latek. Do tragedii miało dojść przed podpisaniem protokołu z przesłuchania.
Jak poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania policjant złożył obszerne wyjaśnienia. Prokurator nie chciał zdradzać szczegółów. Powiedział jedynie, że funkcjonariusz nie przyznał się do winy, został zawieszony w czynnościach służbowych i otrzymał zakaz opuszczania kraju.
Wcześniej śledczy przedstawili policjantowi zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci 29-latka i niedopełnienia obowiązków służbowych.
Przesłuchanie w szpitalu
Do przesłuchania policjanta doszło w szpitalu. Funkcjonariusz trafił tam dwa dni temu, w szoku po tym co zaszło w komisariacie.
Dotychczas śledczy ustalili, że policyjna broń wystrzeliła trzy razy. Dwa strzały trafiły w głowę 29-latka, a jeden w ścianę. Wciąż nie wiadomo, w jakiej kolejności i z czyjej ręki padły.
- Jako najbardziej prawdopodobna jawi się hipoteza, że broń 34-latka (policjanta - red.) podczas przesłuchania nie została należycie zabezpieczona i doszło do naruszenia przepisów regulujących posiadanie i użytkowanie broni służbowej - powiedział Kopania. Podkreślił, że przede wszystkim chodzi o zarządzenie Komendanta Głównego Policji z lipca 2011 r. Z przepisów tych wynika, że policjant pełniący służbę w ubraniu cywilnym, jeśli posiada broń, to ma obowiązek posiadać ją w miejscu niewidocznym dla otoczenia. - Wreszcie, o czym mówią przepisy, ma obowiązek zachowania szczególnej ostrożności i przeciwdziałania temu, żeby broń palna dostała się w ręce osób nieuprawnionych - zaznaczył prokurator.
Śmierć w komendzie
Zmarły 29-latek był przesłuchiwany w kutnowskiej komendzie. Do tragedii miało dojść przed podpisaniem protokołu z przesłuchania. Według policji Marcin S. prawdopodobnie chciał odebrać funkcjonariuszowi służbową broń. Prokuratura zastrzega, że okoliczności zdarzenia są wciąż wyjaśniane.
Marcin S. kilka miesięcy temu był w więzieniu. Nie pierwszy raz. Policja informuje, że jego kartoteka liczyła "kilkanaście stron". Skazywany był za kradzieże - na wolność zza krat wyszedł kilka miesięcy temu.
Jak ustaliła TVN24, kilka tygodni temu próbował popełnić samobójstwo i wezwane do niego zostało pogotowie.
Prokuratura nie znalazła dowodów na to, że w komisariacie doszło do szarpaniny lub walki pomiędzy Marcinem S. a policjantem. Według śledczych istnieje prawdopodobieństwo niedopełnienia przez funkcjonariusza obowiązków polegające na niewłaściwym zabezpieczeniu broni. - Jak dokładnie przebiegało zdarzenie, pewności nie ma. Temu będą służyć kolejne dowody - zaznaczył Kopania.
Policjant był trzeźwy
W przyszłym tygodniu zabezpieczone ślady zostaną przesłane do krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, który ma opracować kompleksową opinię; ma ona pomóc w dokonaniu rekonstrukcji zdarzenia. Badania balistyczne mają zostać zlecone niezależnemu biegłemu bądź policyjnemu laboratorium. Przeprowadzona w piątek sekcja zwłok 29-latka wykazała dwie rany postrzałowe głowy, a przyczyną zgonu mężczyzny były rozległe obrażenia czaszkowo-mózgowe. Za kilka dni mają być znane wyniki badań, które pozwolą ustalić, czy był on trzeźwy i czy nie był pod wpływem dopalaczy czy też innych środków odurzających.
Policjant był trzeźwy. Jego odzież zabezpieczona została do dalszych badań, w tym na obecność śladów prochu; po zdarzeniu trafił do szpitala z powodu kłopotów z ciśnieniem. W miejscu zdarzenia znaleziono trzy łuski, na ciele denata były widoczne dwie rany postrzałowe głowy. Trzeci pocisk prawdopodobnie trafił w ścianę, a następnie rykoszetem w sufit. Prokuratorzy przesłuchali dotąd m.in. kilkunastu policjantów obecnych na piętrze, gdzie doszło do zdarzenia.
Autor: eos/ja,rzw / Źródło: TVN24, PAP