W obecnym stanie nie jest możliwy wybór nowego pierwszego prezesa Sądu Najwyższego - wynika z analizy przepisów potwierdzonej przez eksperta konstytucjonalistę. Nie ma komu zwołać Zgromadzenia Ogólnego sędziów SN. A jeżeli zwoła je w przyszłości ktoś z nowo powołanych sędziów, będą kłopoty z kworum.
Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego powołuje Prezydent Rzeczypospolitej spośród kandydatów - sędziów Sądu Najwyższego przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego.
Tak było, zanim Prawo i Sprawiedliwość zaczęło forsować swoje zmiany w sądach. Tak jest i obecnie. Jedyna różnica polega na liczbie kandydatów. Wcześniej Zgromadzenie Ogólne przedstawiało prezydentowi dwóch. Teraz musi pięciu.
Obecne Zgromadzenie Ogólne uważa Gersdorf za pierwszego prezesa
Problem, jaki może powstać z wyborem nowego pierwszego prezesa, wynika ze sporu prawnego między sędziami Sądu Najwyższego a prezydentem. Zgromadzenie Ogólne sędziów Sądu Najwyższego, powołując się na konstytucję, przypomina, że pierwszym prezesem do 2020 roku jest profesor Małgorzata Gersdorf.
Prezydent Andrzej Duda zaś uważa, co potwierdził w poniedziałek jego rzecznik Krzysztof Łapiński, że Małgorzata Gersdorf przeszła w stan spoczynku, a Sądem Najwyższym kieruje z mocy ustawy Józef Iwulski.
Jednak również Józef Iwulski uważa Małgorzatę Gersdorf za urzędującą pierwszą prezes. Dlatego ani on (który nie czuje się ani zastępcą, ani tym bardziej następcą), ani Gersdorf nie planują zwołać w najbliższym czasie Zgromadzenia Ogólnego Sędziów, które miałoby wybrać nowego pierwszego prezesa. A zgodnie z przepisami Zgromadzenie Ogólne w celach wyborczych nie może zebrać się samo z siebie. Musi zwołać je pierwszy prezes.
Co się dzieje, gdy nie ma pierwszego prezesa
Skoro jednak prezydent uważa, że Sąd Najwyższy nie ma pierwszego prezesa, zasadne wydaje się pytanie, kto zwołuje Zgromadzenie Ogólne, gdy pierwszego prezesa nie ma. W historii Sądu Najwyższego był już raz taki przypadek - wiosną 2014 roku. Po śmierci pierwszego prezesa Stanisława Dąbrowskiego zastępował go najstarszy służbą na stanowisku sędziego prezes Izby Karnej Lech Paprzycki. To on zgodnie z ówczesnym regulaminem Sądu zwołał Zgromadzenie Ogólne do wyboru nowego pierwszego prezesa. I to zgromadzenie wybrało Małgorzatę Gersdorf.
Jednak wtedy - ani nigdy wcześniej - nie było sporu o to, czy Sąd Najwyższy ma pierwszego prezesa i czy należy wybrać nowego.
Żeby w ogóle można było przystąpić do wyboru nowego pierwszego prezesa, to zgodnie z uchwaloną przez Sejm nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym musi być w nim obsadzone co najmniej 80 stanowisk sędziowskich.
O to, ilu jest obecnie sędziów w Sądzie Najwyższym, również toczy się spór. Część sędziów uważa za bezprawne przepisy przenoszące ich w stan spoczynku. Bezsporna jest liczba 50 sędziów. A - przypomnijmy - prezydent obwieścił konkurs na 44 stanowiska sędziowskie. Jeżeli uda się obsadzić wszystkie te miejsca, to i tak nowi sędziowie nie będą mieli większości.
Nowi sędziowie nie będą stanowić większości
Jeśli więc nawet po nowym naborze prezydent powoła na pełniącego obowiązki pierwszego prezesa kogoś z nowych sędziów, to i tak nawet, gdy zwoła on Zgromadzenie Ogólne, to pod znakiem zapytania staje kworum tego zgromadzenia. Trudno bowiem spodziewać się, że 50 "starych" sędziów, którzy uważają Małgorzatę Gersdorf za pierwszą prezes, stawi się na zgromadzeniu, które ma wybrać nowego pierwszego prezesa. Kworum na takim zgromadzeniu wynosi 2/3 sędziów każdej izb w pierwszym terminie i 3/5 w terminie drugim (jeżeli w pierwszym terminie zgromadzenie nie odbędzie się z powodu zbyt małej liczby uczestników).
Zakładając jednak, że w poczuciu obowiązku "starzy" sędziowie stawią się na wezwanie przyszłego p.o. pierwszego prezesa i ewentualne przyszłe Zgromadzenie Ogólne będzie miało kworum, to nowi sędziowie i tak nie mają większości zdolnej do wyboru pięciu kandydatów na pierwszego prezesa.
- Nie wydaje mi się, żeby nawet po powołaniu nowych sędziów było możliwe zwołanie Zgromadzenia Ogólnego celem wyboru nowego pierwszego prezesa - przewiduje konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego doktor Ryszard Balicki. - Ustawodawca po raz kolejny nie przewidział wszystkich możliwych skutków swoich działań. Spodziewam się więc, że wkrótce dojdzie do szóstej nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, żeby prezydent mógł powołać swojego pierwszego prezesa Sądu Najwyższego - dodaje.
Tajemniczy trzeci wariant
Jest jeszcze jednak inny wariant rozwoju sytuacji, choć trudno ocenić, na ile prawdopodobny. Pojawił się on przez chwilę w czasie poniedziałkowych obrad senackiej komisji praworządności.
Czerwcową uchwałę Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego o tym, że Małgorzata Gersdorf nadal jest pierwszym prezesem, poparło 63 z 73 czynnych wówczas sędziów. A zatem dziesięciu sędziów jej nie poparło. Nie wiadomo z jakich względów (nieobecność, głosowanie przeciw czy wstrzymanie się od głosu). Obrady zgromadzenia nie były jawne.
Ewentualnym 44 przyszłym nowym sędziom Sądu Najwyższego będzie brakować czterech głosów do uzyskania kworum w drugim terminie. 3/5 z 80 wynosi bowiem 48. Musieliby więc przeciągnąć na swoją stronę co najmniej czterech "starych" sędziów.
Nie wiadomo też, ilu ze "starych" sędziów, którzy nie poparli uchwały uznającej Małgorzatę Gersdorf, pozostaje obecnie w stanie czynnym i mogłoby wziąć udział w ewentualnym przyszłym Zgromadzeniu Ogólnym w celu wyboru nowego pierwszego prezesa.
Autor: jp//now / Źródło: tvn24.pl