"Człowiek - pająk" - w ciągu jednej nocy włamał się do trzech katowickich mieszkań przez balkon bo, być może... chciał kogoś przytulić. Psychologowie jednak twierdzą, że może być to groźnym psychopatą. "Gazeta Wyborcza" donosi o włamywaczu, który nic nie ukradł, ale dotykał i głaskał kobiety. Nie udało się ująć przestępcy.
- Za jedyne niebezpieczeństwo uznawaliśmy do tej pory dziki, które czasem wychodzą spomiędzy drzew. Teraz po głowie chodzi mi jedna myśl: gdzieś tam, między drzewami może stać psychopata - mówi katowickiej "Gazecie Wyborczej" pan Andrzej, sąsiad i przyjaciel jednej z napadniętych kobiet.
Przyszedł, przytulił i uciekł
Do zdarzenia doszło w nocy z 14 na 15 lipca. Najpierw "pająk" wszedł do jednopiętrowego domu po gładkiej ścianie przez okienko dachowe. Po wejściu do domu zaczął głaskać śpiącą, 50-letnią kobietę, po szyi. Kiedy ta obudziła się i zaczęła krzyczeć, włamywacz uciekł.
Zaraz potem włamał się do mieszkania, w którym swoją ofiarę nakrył kołdrą i również głaskał jej szyję. Po kolejnej ucieczce wszedł do mieszkania starszej kobiety w sąsiednim bloku. Starsza pani obudzona hałasem również krzyczała i wtedy "człowiek - pająk" uciekł na dobre.
Sieje strach
Wg "Gazety Wyborczej" mieszkańcy osiedla zaatakowanego przez włamywacza są przerażeni. Psychologowie podejrzewają, że katowicki człowiek - pająk jest groźnym psychopatą i prawdopodobnie znowu zaatakuje.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24