Ważne jest to, co Polska może osiągnąć przy stole negocjacyjnym. Niestety, nie usłyszeliśmy niczego konkretnego: ani po spotkaniu z prezydentem, ani po spotkaniu z premierem, czy z ministrem spraw zagranicznych, ani po spotkaniu z panem prezesem Kaczyński - komentował w programie "Horyzont" wizytę szefa amerykańskiej dyplomacji Marcin Bosacki, były ambasador RP w Kanadzie.
Szef amerykańskiej dyplomacji przyleciał w piątek do Polski z dwudniową wizytą. Wieczorem tego dnia spotkał się z prezydentem Andrzejem Dudą.
W sobotę rano Tillerson rozmawiał z premierem Mateuszem Morawieckim. W spotkaniu uczestniczył szef MSZ Jacek Czaputowicz.
Sekretarz stanu USA spotkał się też z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim oraz wziął udział w uroczystości 73. rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz pod pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie.
"To rutyna"
- Żyjemy w nowej epoce, w której w Polsce stacjonują amerykańskie siły zbrojne. W wielu miejscach, w stosunkowo dużym składzie jak na czasy po zimnej wojnie. W takiej sytuacji wizyty wysokich przedstawicieli obu państw są rutyną – komentował w "Horyzoncie" w TVN24 politolog dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas.
- Wiadomo, z czym Tillerson tutaj przyjechał, była to wizyta handlowo-napominająca, żeby nie powiedzieć: dyscyplinująca. Donald Trump usłyszał na początku lipca, że Polska kupi dwa bardzo poważne systemy broni amerykański: Patriot i tak zwany Homar. I przez prawie siedem miesięcy nic w tej sprawie się nie odbyło – zauważył z kolei były ambasador RP w Kanadzie Marcin Bosacki.
Jak stwierdził, Amerykanie są tym faktem bardzo zaniepokojeni. - Z polskiej strony, nam te zakupy się opłacają, są potrzebne. Pytanie: za jaką cenę, na jakich warunkach – mówił Bosacki.
- Była mowa, w związku z wizytą sekretarza stanu w Warszawie, o śmigłowcach wojskowych. A możliwe, że toczyły się również na temat innych systemów uzbrojenia, a na pewno na temat obecności wojskowej, amerykańskiej w Polsce i jej możliwego zwiększenia – tłumaczył Kostrzewa-Zorbas.
Z kolei Bosacki podkreślał, że nigdy się nie informuje się o wszystkim, o czym rozmawia się w czasie tego typu wizyt.
- Ważne jest to, co Polska może osiągnąć przy stole negocjacyjnym. Niestety, niczego nie usłyszeliśmy konkretnego przez te 24 godziny: ani po spotkaniu z prezydentem, ani po spotkaniu z premierem, czy z ministrem spraw zagranicznych, ani po spotkaniu z panem prezesem Kaczyńskim – zaznaczył Bosacki.
Przekonywał za to, że na wizycie zyskało Prawo i Sprawiedliwość, bo Tillerson "pofatygował się do Warszawy, zwłaszcza na Nowogrodzką".
Autor: ran//kg / Źródło: tvn24