Marszałek Senatu odmawia prezydentowi, który chciał, by to Zbigniew Religa reprezentował go na wtorkowym posiedzeniu Izby ws. referendum o komercjalizacji służby zdrowia. Zdaniem marszałka to niezgodne z Konstytucją. - Takie tłumaczenie jest kuriozalne - ocenił Michał Kamiński z Kancelarii Prezydenta w "Magazynie 24 Godziny". - Urzędnicy w Kancelarii szukają powodu do zadymy - stwierdził Zbigniew Chlebowski.
Z listu Bogdana Borusewicza przesłanego w poniedziałek do Lecha Kaczyńskiego wynika, że prezydent wystawił trzy upoważnienia - dla Piotra Kownackiego, Andrzeja Dudy i Zbigniewa Religi - do reprezentowania stanowiska głowy państwa na wtorkowym posiedzeniu Senatu. Prace wyższej izby parlamentu mają dotyczyć projektu o zarządzeniu referendum w sprawie reformy służby zdrowia.
Marszałek Borusewicz zaakceptował dwa upoważnienia - dla Kownackiego i Dudy. Nie zgadza się jednak na reprezentowanie prezydenta przez posła PiS Zbigniewa Religę. Jak pisze w uzasadnieniu, nie uwzględni upoważnienia udzielonemu Relidze "w związku z wątpliwościami dotyczącymi zgodności z Konstytucją wykonywania przez posła obowiązków pełnomocnika prezydenta RP".
Na poparcie swojego stanowiska w tej sprawie marszałek przesyła opinię prawną na temat reprezentowania głowy państwa w pracach Senatu.
Piotr Kownacki pełni funkcję szefa Kancelarii Prezydenta, Andrzej Duda jest tam podsekretarzem stanu. Zbigniew Religa od 2007 roku jest posłem, wybranym z list wyborczych Prawa i Sprawiedliwości.
Bezsensowna zadyma?
Na temat listu marszałka Senatu dyskutowali goście "Magazynu 24 Godziny". Zdaniem Marka Jurka (pozaparlamentarna Prawica Rzeczypospolitej), cała sprawa ma na celu wywołanie bezsensownego i niepotrzebnego sporu. – Nie przywołano w tym liście żadnego bezpośredniego przepisu. Na miejscu marszałka nie szukałbym więc problemów – mówi Jurek.
Zdaniem Zbigniewa Chlebowskiego (Platforma Obywatelska), przedsięwzięcie związane z referendum to czysto polityczna akcja skazana na niepowodzenie. - Nie ma szans na akceptację w Senacie, bo pytanie, które chce Polakom postawić pan prezydent, jest fałszywe – uważa Chlebowski.
- Cała inicjatywa nie tylko nie budzi zaufania, ale jest czysto polityczna. Urzędnicy w Kancelarii szukają powodu do zadymy – dodaje szef klubu parlamentarnego PO.
Jego zdaniem również Religa nie powinien angażować się w tę sprawę. – W Kancelarii Prezydenta pracuje kilku ministrów, nie wiem zatem, jaka miała być rola profesora. Ale powinien takiego angażowania się unikać, bo to czysto polityczny kontekst.
"Ten list jest kuriozalny"
-Cała inicjatywa nie tylko nie budzi zaufania, ale jest czysto polityczna. Urzędnicy w Kancelarii szukają powodu do zadymy. Zbigniew Chlebowski (PO)
Do listu marszałka Borusewicza ustosunkował się też minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński. Jak powiedział, Religa uda się we wtorek na posiedzenie Senatu i przedstawi wniosek Lecha Kaczyńskiego. – Argumentacja marszałka Borusewicza w tym liście jest kuriozalna – ocenia Kamiński. – Profesor Religa weźmie udział w pracach Senatu, bo został do tego upoważniony – podkreśla.
Przypomniał też wcześniejsze, kuriozalne jego zdaniem, listy marszałka do prezydenta.
Drobne uszczypliwości
Wtorkowe posiedzenie Senatu rozpocznie się o godz. 15 właśnie od debaty nad wnioskiem prezydenta dotyczącym referendum w sprawie kierunku reformy służby zdrowia. Według prezydenta, referendum powinno się odbyć 10-11 stycznia 2009 roku. We wniosku, który Lech Kaczyński przesłał do Senatu, znajduje się pytanie: "Czy wyraża Pani/Pan zgodę na komercjalizację placówek służby zdrowia, która umożliwi prywatyzację szpitali?".
Wniosek prezydenta wywołał ożywioną dyskusję. Pomiędzy prezydentem a marszałkiem Senatu nastąpiła wcześniej wymiana listów w sprawie referendalnego pytania. Marszałek Borusewicz poprosił prezydenta o sprecyzowanie, o co konkretnie chce zapytać Polaków w referendum, bo według niego wniosek głowy państwa był "nieprecyzyjny".
Lech Kaczyński w grzecznej, ale niepozbawionej lekkiej uszczypliwości odpowiedzi, odesłał marszałka Senatu do "popularnej, zwłaszcza wśród młodzieży" Wikipedii i słownika języka polskiego.
Przegłosują wniosek?
Zgodnie z konstytucją, prezydent ma prawo zarządzić ogólnokrajowe referendum za zgodą Senatu wyrażoną bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów. W Senacie przewagę ma PO, która sprzeciwia się referendum i dlatego wydaje się mało prawdopodobne, by wniosek prezydenta zyskał wystarczające poparcie.
Klub senatorów PO liczy 59 osób, klub PiS - 38. Senatorów PO może wesprzeć w głosowaniu marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, który formalnie nie należy do klubu, ale mandat zdobył z listy PO. Przy stuprocentowej frekwencji w trakcie głosowania nad wnioskiem prezydenta musiałoby go poprzeć co najmniej 51 senatorów.
Źródło: tvn24.pl, PAP, nSport
Źródło zdjęcia głównego: TVN24