Ujawnienie notatki z rozmowy premiera Donalda Tuska z duńskim szefem rządu Andersem Fogh Rasmussenem byłoby bardzo niefortunne i narażałoby nasz kraj na kompromitację - uważa szef sejmowej komisji spraw zagranicznych Krzysztof Lisek z PO. To reakcja na sugestie rzecznika rządu Pawła Grasia, że taki krok jest rozważany po to, by uciąć oskarżenia ze strony urzędników prezydenta.
Lisek podkreślał na antenie TVN24, że notatka z telefonicznej rozmowy premierów Polski i Danii nie powinna być ujawniona.
- Inni premierzy i prezydenci mogliby uznać, że Polska - ujawniając poufne rozmowy - jest niepoważnym krajem - powiedział szef sejmowej komisji spraw zagranicznych. Jego zdaniem, ujawnienie notatki wymagałoby zgody premiera Danii.
Notatka z rozmowy Tusk-Rasmussen, to drugi dokument - oprócz pisma MSZ wysłanego do Kancelarii Prezydenta (z wytycznymi na szczyt Sojuszu) - który zaczął odgrywać rolę w kolejnej odsłonie konfliktu między prezydentem a premierem, zaostrzonego na szczycie NATO.
Odtajnienia notatki domaga się szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki. Jego zdaniem jasno wynika z niej, że polski premier udzielił poparcia duńskiemu premierowi w jego staraniach o stanowisko sekretarza generalnego NATO. I dlatego prezydent Lech Kaczyński robiąc to samo na szczycie NATO, nie mógł postąpić wbrew rządowi.
"Zawiedli prezydenccy urzędnicy"
Szef sejmowej komisji spraw zagranicznych, choć jest przeciwny odtajnieniu poufnej notatki, popiera ujawnienie pisma MSZ z sugestiami na szczyt NATO (rząd nazywa to sugestiami dla prezydenta, urzędnicy Lecha Kaczyńskiego - notatką między urzędnikami).
- Nic się złego nie stało - przekonywał Lisek, bagatelizując, iż światło dzienne ujrzało sformułowanie o możliwym, niedemokratycznym zachowaniu prezydenta USA, gdyby zgłosił wniosek o wybór szefa NATO przez aklamację. - Polska powinna hołdować takim wartościom jak otwartość i demokracja. Odrobina krytyki jeszcze nikomu nie zaszkodziła - stwierdził polityk PO.
Podkreślając, w notatce MSZ były tezy ws. polskiej strategii, w tym przypadku na szczyt NATO. - Takie tezy otrzymują wszyscy, którzy jadą za granicę i mają tam wystąpić: marszałkowie Sejmu i Senatu, szef sejmowej komisji spraw zagranicznych, posłowie i senatorowie, po to, żeby polityka zagraniczna była spójna - powiedział Lisek.
I dodał, że ostateczne sugestie na szczyt NATO, Lech Kaczyński otrzymał w samolocie. - Premier uznał, że jeśli prezydent spędzi dwie godziny w samolocie z szefem MON i MSZ to wystarczający czas, żeby przekazać rządowe wskazówki - powiedział Lisek. Jego zdaniem, spór prezydent-premier przekłada się na relacje międzynarodowe, ale w tym przypadku zawiedli urzędnicy Lecha Kaczyńskiego, którzy nie przekazali mu notatki MSZ.
mac /ola
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24