Rodzi się coraz mniej Polaków. Pod względem demograficznym tak źle nie było od połowy ubiegłego stulecia. W trudnych czasach decyzja o rodzicielstwie też okazuje się trudna, program 500 plus sprawy nie załatwia. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Gmina Korzenna w Małopolsce to demograficzna zielona wyspa na mapie kraju. W zeszłym roku zanotowała dodatni przyrost naturalny. Liczba urodzeń o połowę przewyższyła tutaj liczbę zgonów. W skali kraju sytuacja wygląda znacznie gorzej. Główny Urząd Statystyczny właśnie wszystko podliczył i wiadomo, że w zeszłym roku ubyło nas 115 tysięcy osób. - Mówimy przede wszystkim o różnicach w przyroście naturalnym, czyli bierzemy pod uwagę liczbę zgonów i liczbę narodzin, ale też liczbę migracji – wyjaśnia Karolina Banaszek z GUS.
W ubiegłym roku urodziło się 355 tysięcy dzieci. To 20 tysięcy mniej niż rok wcześniej. Do tego trzeba dołożyć aż 477 tysięcy zgonów, prawie 70 tysięcy więcej niż w 2019 roku. Pod względem demograficznym tak źle nie było od połowy ubiegłego stulecia. - W przypadku przemian demograficznych musimy zdawać sobie sprawę, że bardzo często to, co widzimy teraz, jest prostą konsekwencją zjawisk, które widzieliśmy kilka dekad temu – mówi prof. Piotr Szukalski z Katedry Socjologii Stosowanej i Pracy Socjalnej Uniwersytetu Łódzkiego.
"Niektóre pary odraczają chęć zajścia w ciążę w okresie covidowym"
Jeszcze na początku lat 90. liczba urodzeń wyraźnie przewyższała liczbę zgonów. Teraz pokolenie tamtego wyżu później decyduje się na rodzicielstwo i preferuje model małej rodziny. - Rzeczywiście, odnośnie do liczby wszystkich porodów, ciąż fizjologicznych, z danymi statystycznymi się nie dyskutuje – przyznaje kierownik Kliniki Ginekologii i Położnictwa Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu prof. Mariusz Zimmer.
- Jak spojrzymy w perspektywie ostatnich 30-40 lat, to ewidentnie mamy do czynienia z tendencją spadkową. Można powiedzieć, że pandemia jedynie ten cały proces przyspieszyła i pogłębiła – mówi dr hab. Krzysztof Tymicki z Instytutu Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
Ci, którzy prognozowali koronawirusowy "baby boom", mogą czuć się rozczarowani. - W warunkach niepewności trudniej jest podejmować decyzje o posiadaniu dzieci i to echo pandemii również w dzietności nam się odbije – uważa demograf i była podsekretarz stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak.
Już się odbiło, bo w styczniu - według danych z rejestru PESEL - urodziło się o 18 procent mniej dzieci niż w tym miesiącu rok wcześniej. To także najniższa liczba od dekady. - Zauważyliśmy, że niektóre pary odraczają chęć zajścia w ciążę w okresie covidowym – przyznaje Zimmer.
"Będziemy narodem, którego liczebność będzie się zmniejszać"
Tymicki podkreśla, że warunki ekonomiczne i społeczne, których teraz doświadczamy, są bardzo niestabilne. - A stabilność zatrudnienia, wiele badań na to wskazuje, ma kluczowe znaczenie, jeżeli chodzi o posiadanie potomstwa – dodaje.
Wprowadzenie przez rząd dodatku 500 plus miało być demograficznym remedium, ale nie poprawiło sytuacji na dłużej. Teraz słyszymy o Instytucie na rzecz Rodziny i Demografii. - Możemy być za 20 lat znacząco większym narodem – mówił w listopadzie 2019 roku premier Mateusz Morawiecki.
Innego zdania jest demograf prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak. - Raczej będziemy narodem, którego liczebność będzie się zmniejszać aniżeli zwiększać – przewiduje.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24