W 2020 roku zmarło niemal 129 tysięcy osób więcej, niż się urodziło - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Jak dodaje, liczba Polaków zmniejsza się rekordowo szybko.
Jak czytamy w "DGP", w ubiegłym roku liczba urodzeń (357,4 tys.) była najniższa od 2004 r., zaś liczba zgonów – najwyższa po II wojnie światowej (486,2 tys.)".
Dziennik dodaje, że to głównie efekt epidemii COVID-19 i jej konsekwencji dla systemu ochrony zdrowia.
Skala spadku zadziwiła
"Dane prowadzą do kolejnej konkluzji: w ubiegłym roku urodziło się niemal o 129 tys. osób mniej, niż zmarło. Ta różnica jest 3,5-krotnie większa niż w 2019 r.; wtedy - jeśli weźmiemy pod uwagę informacje z rejestru PESEL – wynosiła 36,4 tys." - informuje gazeta.
Jak dodaje, statystyki dotyczące urodzeń mogą być zaskoczeniem. "Nie brakowało bowiem opinii, że skutkiem lockdownu, wprowadzonego od połowy marca, może być baby boom. To zjawisko na razie nie znajduje odzwierciedlenia w danych z rejestru PESEL (marcowo-kwietniowy baby boom powinien wpłynąć na wzrost statystyk za grudzień i styczeń)" - pisze dziennik.
"Obawy wyraźnie górowały nad krótkookresowymi nadziejami. Czarnowidztwo związane z COVID-19 zadomowiło się w domach, głowach i łóżkach Polaków" - komentuje w rozmowie z "DGP" prof. Piotr Szukalski, demograf z Uniwersytetu Łódzkiego.
Jego zdaniem trudno było oczekiwać wzrostu urodzeń, ale mimo to skala spadku zadziwia.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock