Nie należało odwoływać posłów PiS Beaty Kempy i Zbigniewa Wassermanna z komisji hazardowej - ocenił premier Donald Tusk. Jak stwierdził - w grę wchodzi wiarygodność śledztwa, za które PO jest odpowiedzialna.
Premier, który wykluczenie posłów PiS z grona śledczych od hazardu skomentował dopiero tydzień po całym zdarzeniu, zapewnia, że o całej sprawie dowiedział się z mediów.
Zastrzegając, że nie chce wpływać na prace komisji hazardowej, stwierdził: - Ja bym takiej decyzji nie podejmował. Ponieważ to partia rządząca jest jakby bardziej odpowiedzialna za to, żeby śledztwo prowadzone przez komisję było wiarygodne. W tym sensie rację mają ci, którzy mówią, że nam mniej wolno, a nie więcej.
Szef rządu podkreślił, że nie przypuszcza, by naruszono zasady formalno-prawne. - Na pewno nie złamano tam jakichś reguł. Ale od strony ludzkiej i politycznej uważam, że nie należało tego robić – ocenił premier.
Platforma - jak stwierdził - jest odpowiedzialna za to, by ci którzy nie rządzą mieli wiarygodny instrument dochodzenia do prawdy [w pracach komisji - red.] - Dlatego zadaniem PO jest zadbać o to, aby wszystkie ugrupowania i opinia publiczna mieli poczucie, że ta komisja działa neutralnie, obiektywnie i z jak najlepszą wolą - powiedział Tusk.
"To wielki skandal"
Podstaw do odwołania Kempy i Wassermanna nie widzi też prezes PiS Jarosław Kaczyński. Po raz kolejny powtórzył w piątek, że zgodnie z zasadami wynikającymi z prawa i elementarnymi standardami, które powinny być w demokracji spełnione, posłowie PiS muszą wrócić do komisji hazardowej.
- Finał może być tylko jeden, oni muszą wrócić, na razie o żadnych innych alternatywach nie rozmawiamy - podkreślił.
Według Kaczyńskiego, wykluczenie posłów PiS, to próba paraliżowania prac komisji, co należy określić - jego zdaniem - tylko w jeden sposób: jako wielki skandal.
"Albo odfajkowanie, albo praca"
Odwołanie Kempy i Wassermanna z komisji hazardowej głosami PO wywołało oburzenie nie tylko wśród polityków PiS, ale i Lewicy. Jej politycy zaproponowali zmiany w pracy śledczych od hazardu. Wydłużenie prac śledczych do czerwca i odebranie im prawa do odwoływania członków komisji hazardowej na rzecz Sejmu (parlament powołuje śledczych i miałby ich też odwoływać) - postulują posłowie Lewica. Inaczej - jak przekonują - trudno będzie wyjaśnić aferę hazardową.
Lewica zapowiada, że zmiany w uchwale powołującej komisję hazardową i ustawie o komisji śledczej złoży marszałkowi Sejmu w przyszłym tygodniu. - Widać wyraźnie, że jeśli komisja ma odkryć wszystko to, co złego działo się w związku z ustawą hazardową i wysnuć z tego logiczne, precyzyjne wnioski oraz zbadać niedozwolone lobbingi, to czas jej pracy nie może zamknąć się w terminie określonym w uchwale, czyli do końca lutego - powiedział sekretarz klubu Lewicy Wacław Martyniuk.
Dlatego - jak podkreślił - klub Lewicy będzie proponował, by prace tej komisji przedłużyć mniej więcej do końca czerwca.
- Albo chcemy to zrobić dobrze, albo po to, by odfajkować i mieć z głowy – powiedział Martyniuk. Nie wykluczył, że i ten termin może być niewystarczający z uwagi na trudność materii, jaką zajmuje się komisja oraz długą listę świadków.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24