CBA długo "pracowało" nad posłanką Beatą Sawicką. Na taśmach opublikowanych przez Biuro widać, jak agent wręcza jej pięćdziesiąt tysięcy złotych. - Tu masz pięćdziesiąt, a jak się uda, to w podziękowaniu będzie drugie - mówi agent do posłanki. Na taśmach słyszymy też, że Sawicka powołuje się na znajomości z wpływowymi ludźmi. - Ja mam grupę ludzi, którzy tworzą prawo i tak dalej, ale mają też ogromną wiedzę na temat tego, co będzie w przyszłości - tłumaczyła posłanka.
Taśmy Sawickiej wywołały polityczną burzę. Kiedy szef CBA Mariusz Kamiński prezentował je w październiku 2007 r. na specjalnej konferencji prasowej, dziennikarzom mówił, że to jest bomba.
- Wiesz, jest możliwość załatwienia sprawy i może ty być tez ugrał coś. (...) Pamiętaj ile ja ryzykuje. Widzisz co robi CBA i cała reszta - przekonywała na nagraniach Beata Sawicka.
Ofiara i sprawa
CBA zatrzymało Sawicką, ówczesną posłankę PO, w październiku 2007 r., gdy przyjmowała - jak uznano w akcie oskarżenia - łapówkę. Zatrzymany został także b. burmistrz Helu Mirosław Wądołowski, któremu zarzucono, że za łapówkę obiecał dokonać zmian w planie zagospodarowania przestrzennego Helu tak, aby biznesmeni, których udawali agenci CBA, mogli wybudować tam wielki ośrodek wypoczynkowy. Szczegóły nagłośnił ówczesny szef Biura Mariusz Kamiński tuż przed wyborami.
Wywołało to wątpliwości PO i części mediów co do domniemanego politycznego tła operacji CBA wobec Sawickiej (usuniętej wtedy z PO). Ona sama prosiła w emocjonalnym wystąpieniu szefa CBA, by jej "nie linczował publicznie". Twierdziła, że padła ofiarą prowokacji agenta CBA. Uznała, że oficerowie CBA przekroczyli uprawnienia, podejmując wobec niej inwigilację i że namawiali ją do przestępstwa. Kamiński temu zaprzeczał.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24