Dwie godziny za zamkniętymi drzwiami Zbigniew Wassermann odpowiadał na pytania posłów z komisji hazardowej. Teraz domaga się odtajnienia posiedzenia. - Odmowa pokaże, że boją się, że ujawniony protokół pokaże ich brak kompetencji - napisał w oświadczeniu.
- Wbrew szumnym zapowiedziom posła Urbaniaka nie udało się udowodnić, że podczas jawnego przesłuchania 28 grudnia 2009 r. „mijałem się z prawdą”. Ten nieprawdziwy zarzut był jednak przesłanką do przesłuchiwania mnie dzisiaj przed tzw. hazardową komisją śledczą w trybie niejawnym. Był to kolejny strzał kulą w płot polityków Platformy i kolejna ich kompromitacja - napisał Wasseremann.
Komisja śledcza tak zaskakująco się zachowuje, że nie wiem, czy nie będą mnie pytali o rozmiar butów i o wymiary w pasie. Dobrze, że dzieje się to za zamkniętymi drzwiami wassermann
Poseł zapewnia, że odtajnienie treści przesłuchania "w żaden sposób nie naraża na szwank bezpieczeństwa państwa". - Brak takiej decyzji ze strony Przewodniczącego Komisji będzie oznaczać tylko jedno, że posłowie PO boją się, że ujawniony protokół pokaże po raz kolejny ich brak kompetencji.
Komisja "nieprzygotowana", ale "przyjazna"
Przesłuchanie Wassermanna trwało dwie godziny i zakończyło się ok. godz. 15. Poseł był z niego zadowolony. - Momentami to była zupełnie przyjemna rozmowa, która powinna się była odbyć przy kawie i nie w tej scenerii - mówił dziennikarzom po przesłuchaniu polityk PiS.
Wcześniej Wasseramann był w bardziej bojowym nastroju. W przerwie, którą ogłoszono tuż po rozpoczęciu prac, mówił: - Komisja jest nieprzygotowana do zadawania pytań; nie ma dokumentów, nie ma eksperta - wyliczał. Jak dodał, sposób prowadzenia posiedzenia "jest dramatyczny". - Komisja śledcza tak zaskakująco się zachowuje, że nie wiem, czy nie będą mnie pytali o rozmiar butów i o wymiary w pasie. Dobrze, że dzieje się to za zamkniętymi drzwiami - stwierdził.
Po zakończeniu posiedzenia ocenił jednak, że przesłuchujący go posłowie zrozumieli, że uwagi, które on zgłaszał w 2007 r. do projektu nowelizacji ustawy hazardowej nie mają znaczenia dla jego pracy w komisji. - Ta rozmowa miała czasami taki charakter ciepły, przyjazny, jakby ktoś chciał nadrobić złe wrażenie z poprzedniego spotkania - podsumował.
Momentami to była zupełnie przyjemna rozmowa, która powinna się była odbyć przy kawie i nie w tej scenerii wassermann
"Przesłuchanie niczego nie zmieniło"
Innego zdania był Bartosz Arłukowicz (SLD). - Przesłuchanie w trybie niejawnym niczego nie zmieniło w sprawie tego, że posłowie PiS zostali wyłączeni z prac komisji. Decyzja w tej sprawie została politycznie podjęta. Zmienić coś może tylko dobra wola polityków PO, a tej chyba brakuje - ocenił.
Jak dodał, nie kryjąc ironii, posłowie PO "potrzebują troszkę wiedzy o funkcjonowaniu służb specjalnych i tą wiedzę codziennie dostają coraz większą". - Trzeba się z tego cieszyć. Każda forma edukacji, szczególnie w przypadku tej komisji, jest konieczna - podsumował.
PO: Wassermann nie powinien zasiadać w komisji
Wnioski Arłukowicza potwierdzili posłowie PO. Jarosław Urbaniak stwierdził, że przesłuchanie nie służyło temu, aby "jeszcze bardziej udowodnić, że pan Wassermann nie powinien zasiadać w komisji hazardowej". - To jest dla mnie oczywiste od grudnia, i to nie ma związku z tym, co się działo dzisiaj na tym tajnym posiedzeniu - dodał.
A przewodniczący Mirosław Sekuła uzasadniał, że przesłuchanie posła PiS służyło uzupełnieniu wiedzy. - Czy było przełomowe? Zdecydowanie uzupełniające – uciął Sekuła. Zapowiedział też, że już za dwa tygodnie, czyli w dniach 19-22 stycznia, komisja będzie przesłuchiwać zaplanowanych wcześniej świadków: Mariusza Kamińskiego, Mirosława Drzewieckiego, Zbigniewa Chlebowskiego. - Harmonogram jeszcze nie sięga do premiera - dodał.
Wiceprzewodniczący komisji był bardziej sceptyczny. - Przypominam, że wiceministra finansów, pana Jacka Kapicę, mieliśmy przesłuchiwać 8 grudnia. Mamy początek stycznia, rok 2010, i nie mieliśmy okazji nawet jego przesłuchać. Więc co do przesłuchania posła Chebowskiego - to daleki czas, myślę - uważa Arłukowicz.
Posłowie PiS w ogniu pytań
Zbigniew Wassermann stawił się przed sejmową komisją śledczą ds. wyjaśnienia tzw. afery hazardowej, by dokończyć przesłuchanie rozpoczęte pod koniec grudnia ub.r. na posiedzeniu jawnym. Tym razem przesłuchanie odbyło się bez kamer i za zamkniętymi drzwiami.
Wassermann - podobnie jak Kempa - został wyłączony z komisji śledczej w związku z tym, że w 2007 r. jako koordynator ds. służb specjalnych zgłosił uwagi do projektu zmian w ustawie o grach losowych i zakładach wzajemnych. Posłowie PO, którzy wnioskowali o wyłączenie dwójki posłów PiS, uzasadniali, że oboje uczestniczyli w procesie legislacyjnym, który bada komisja śledcza i dlatego muszą stawić się przed nią jako świadkowie.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24