Nie zgodzimy się na budżet, który będzie miał charakter retorsji politycznej wobec Polski i Europy Środkowej - komentował koncepcję nowego podziału finansów w Unii Europejskiej wiceszef polskiej dyplomacji. Konrad Szymański był gościem internetowej części programu "Jeden na jeden" w tvn24.pl.
W grudniu Komisja Europejska zdecydowała o zaskarżeniu Polski, Czech i Węgier do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku z odmową relokacji uchodźców, do której zobowiązały się we wrześniu 2015 roku kraje Unii Europejskiej. Na rozstrzygnięcie w tej sprawie trzeba będzie poczekać kilkanaście miesięcy.
Wiceszef MSZ w internetowej dogrywce "Jeden na jeden" w tvn24.pl stwierdził, że wykonanie tej decyzji jest "nierealistyczne z punktu widzenia politycznego". Jego zdaniem oprócz Polski, Czech i Węgier przed Trybunałem w tej sprawie mogłyby stanąć również inne unijne kraje, ponieważ "są państwa, które wykonały decyzję w pojedynczym procenciku".
"Niefortunna decyzja zatruwa nam życie"
- Polska ma absolutnie czystą kartę, nasze zaangażowanie w realne przeciwdziałanie kryzysowi migracyjnemu jest widoczne i bardzo duże - ocenił Szymański. - Z politycznego punktu widzenia są powody, żeby zamknąć tę sprawę polubownie i ją wyciszyć - podkreślił. Tłumaczył, że w Unii Europejskiej "zdarza się, że są orzeczenia, które z powodów politycznych nie są wykonywane", ponieważ jest to "trudne ze względów wewnętrznych".
Jego zdaniem, ta "niefortunna decyzja cały czas nam [Polakom - red.] zatruwa życie". Zdaniem Szymańskiego Unia Europejska dzięki "polskiemu zaangażowaniu finansowemu i osobistemu realizuje efektywną politykę powstrzymywania kryzysu migracyjnego na Morzu Śródziemnym i w Afryce".
Szymański ocenił również, że zaskarżenie Polski do Trybunału nie jest niczym nadzwyczajnym, ponieważ "dzisiaj skarg przed Trybunałem jest około dwóch tysięcy pięciuset", a "kolizje prawne w Unii się zdarzają".
Wiceszef MSZ przyznał, że jednym z priorytetów w polityce migracyjnej jest dla niego pełna kontrola nad polską granicą. - Zamierzamy dotrzymać słowa w tej sprawie - powiedział.
"Nie można mówić o zagrożeniu sankcyjnym"
Zdaniem Szymańskiego sprawy przyszłego budżetu Unii Europejskiej i potencjalnych sankcji dla Polski z powodu naruszenia praworządności są od siebie zupełnie niezależne.
- Każdy budżet jest inny - wskazywał Szymański. Podkreślał, że potrzeby Unii cały czas się zmieniają, co jest przez partię rządzącą w Polsce "akceptowane". Podkreślił jednocześnie, że "mamy bardzo niedobrą okoliczność w postaci Brexitu", a co za tym idzie, całościowy budżet Unii Europejski naturalnie będzie mniejszy niż w latach poprzednich.
- Na pewno nie zgodzimy się na budżet, który będzie miał charakter retorsji politycznej wobec Polski i Europy Środkowej - stwierdził wiceszef MSZ. Jak dodał, budżet "musi" być uchwalony jednomyślnie, a jego zdaniem "nie będziemy sami w tej sprawie", ponieważ leży to w "istotnych interesach rozwojowych całego regionu, nie tylko Polski".
"Każdy musi wziąć odpowiedzialność za siebie"
- To co jest na stole, to nie jest procedura sankcyjna, to jest procedura oceny sytuacji przez Radę Europejską - mówił Szymański o uruchomionym artykule 7 (w związku z naruszeniem praworządności) wobec Polski. - Nie można mówić o zagrożeniu sankcyjnym - ocenił gość internetowej dogrywki "Jeden na jeden".
Wiceszef MSZ wyraził także nadzieję, że każde z państw członkowskich Unii Europejskich "samo" wyrobi sobie opinię o zmianach w polskim sądownictwie, a nie będzie słuchać opiniotwórczych doradców. - Każdy musi wziąć za siebie odpowiedzialność - tłumaczył. Zobacz internetową część rozmowy
Autor: kc//now / Źródło: tvn24