Nocny pościg na ulicach Łodzi. Pijanego pirata drogowego dogonili kierowcy, którzy nie mogli dodzwonić się na policję. Mężczyzna uciekał samochodem, a potem na piechotę. Staranował kilka samochodów, w tym taksówkę. Piratem zajęła się już policja.
Jak wynika z relacji świadków kierowca - pirat bardzo się spieszył. - Chciał wyprzedzić taksówkę, medcedesa. Zaczął kombinować z prawej, z lewej strony, aż uderzył w tego medcedesa - powiedział Adam Ograbek, świadek całego zdarzenia. Następnie mercedes uderzył w kolejny samochód, a pirat najpierw zaczął się kręcić wokół własnej osi, a następnie, gdy odzyskał panowanie nad samochodem przyspieszył i zaczął uciekać.
180 km/h po mieście
- Zaczęliśmy go gonić ale na żadnej ulicy się nie zatrzymał. Nawet na pasach, skrzyżowaniu, ani stopie. Jechał około 180km/h - relacjonował Ograbek.
Brawurową ucieczkę przerwała awaria seata, którym kierowca uciekał. Podczas przejazdu przez jedno z torowisk, samochód wyskoczył w górę, a gdy wylądował, dalej już nie ruszył. "Miejski rajdowiec" wysiadł z auta i kontynuował ucieczkę pieszo.
Był tak pijany, że gdy został zatrzymany przez policję uciął sobie drzemkę w radiowozie.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24