Na ten temat nie mówimy, przynajmniej w gronie, w którym uczestniczę - oświadczyła w środę w Sejmie rzeczniczka PiS, pytana o dymisję minister edukacji Anny Zalewskiej. Beata Mazurek zaznaczyła, że "rząd PiS nie jest obojętny na potrzeby oświaty i nauczycieli". - Rozumiemy ich oczekiwania i wychodzimy naprzeciw rozmowom, które się toczą - zapewniła.
Rzeczniczka PiS była pytana w środę o spekulacje na temat dymisji minister finansów Teresy Czerwińskiej i szefowej MEN Anny Zalewskiej.
- To już zostało zdementowane, ja takiej informacji od pani Czerwińskiej ani od nikogo z rządu, czy premiera nie słyszałam - odpowiedziała. Odnosząc się do ewentualnej dymisji Zalewskiej odparła, że "też na ten temat w ogóle nie mówimy, przynajmniej w gronie, w którym ja uczestniczę".
Na pytanie, czy planowana jest rekonstrukcja rządu Mazurek odpowiedziała, że nie jest rzecznikiem rządu.
- Ja w rozmowach na temat rekonstrukcji nie uczestniczę, nie słyszałam nic na ten temat, aby taka rekonstrukcja miała zostać przeprowadzona - przekazała.
"Nie stać nas na to, by taką kwotę, o której mówią nauczyciele, jednorazowo wypłacić"
W poniedziałek przerwane zostały rozmowy strony rządowej z nauczycielskimi związkami zawodowymi w sprawie sytuacji w oświacie. Mają być wznowione 1 kwietnia.
- Pamiętajmy, że w spotkaniach ze związkami zawodowymi uczestniczą różne osoby. Pamiętajmy o tym, że pani premier Beata Szydło jest gotowa do przeprowadzenia tych rozmów, do tych negocjacji tak naprawdę od świtu do nocy - podkreśliła w środę Mazurek.
Mówiła w Sejmie także o tym, że wszyscy są "zdeterminowani, by do tego porozumienia z nauczycielami doszło".
Podkreśliła także, że "rząd PiS nie jest obojętny na potrzeby oświaty i nauczycieli". - Rozumiemy ich oczekiwania i wychodzimy naprzeciw rozmowom, które się toczą. Poczekajmy na efekt tych rozmów, bo wiemy, że one mają być 1 kwietnia - podkreśliła.
- Mamy świadomość tego, że nauczyciele zasługują na to, by zarabiać więcej. Te pieniądze sukcesywnie są im przekazywane. Natomiast w chwili obecnej z tego, co mówi rząd, nie stać nas na to, by taką kwotę, o której mówią nauczyciele, jednorazowo wypłacić - przekazała.
Dopytywana, czy nauczyciele "są wodzeni za nos", rzeczniczka PiS odparła, że nauczyciele zasługują na wsparcie i takie wsparcie dostają.
Nauczyciele chcą podwyżek
Związki zawodowe, które reprezentują kilkaset tysięcy osób pracujących w oświacie, występują z różnymi żądaniami.
"Solidarność" domaga się podniesienia płac w oświacie na poziomie podobnym jak w resortach mundurowych, czyli nie mniej niż o 650 złotych od stycznia tego roku i kolejnych 15 procent od stycznia 2020 roku do wynagrodzenia zasadniczego bez względu na stopień awansu zawodowego nauczyciela. ZNP, wspierane przez Forum Związków Zawodowych, od początku żąda podwyżki w wysokości 1000 złotych. W poniedziałek przed południem zakończyło się referendum strajkowe zorganizowane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. Jeśli taka będzie wyrażona w referendum wola większości, strajk rozpocznie się 8 kwietnia. Pełne wyniki głosowania mają zostać ogłoszone w czwartek lub najpóźniej w piątek.
Termin strajku tym samym może się zbiec z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma się odbyć egzamin gimnazjalny, a 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasistów. Matury mają rozpocząć się 6 maja.
Autor: akw//kg / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24